Rządowy projekt ustawy o transporcie drogowym został przyjęty w pierwszym czytaniu w czasie prac w sejmowych komisjach. Tym samym od 2020 roku kierowcy m.in. Ubera będą musieli posiadać licencje, a samochód będzie musiał być oznaczony.
Zmianą, która ma ułatwić dostęp do zawodu taksówkarza, będzie zniesienie obowiązku zdawania egzaminu z topografii miasta, który jest dzisiaj wymagany przy ubieganiu się o licencję taksówkarza. Wynika to z tego, że współcześnie i tak większość kierowców korzysta z nawigacji GPS.
W nowych przepisach pojawia się definicja „pośrednictwo przy przewozie osób”, jako działalność polegającą na przekazywaniu zleceń przewozu z wykorzystaniem domen internetowych, aplikacji mobilnych, programów komputerowych oraz systemów teleinformatycznych. Oznacza to, że będzie można przewozić pasażerów samochodem osobowym, a także busem nie większym niż na dziewięć osób łącznie z kierowcą.
Taksówkarze i tak niezadowoleni
Choć Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że przepisy zostały napisane właśnie pod postulaty taksówkarzy, znaczna grupa z nich nie jest zadowolona. Ich zdaniem wprowadzenie licencji dla przewoźników, akceptuje ich obecność na rynku i legalizują one szarą strefę. Na dodatek wprowadzenie aplikacji mobilnej jako systemu rozliczania się, też nie budzi kontrowersje wśród taksówkarzy.
Krótko mówiąc taksówkarze chcieliby mieć całkowity monopol na przewóz osób. Współcześnie ograniczanie tego typu działalności wydaje się niemożliwe i wręcz mało rozsądne.
Uber pójdzie w zmiany
Uber poinformował, że wprowadzi Kodeks Postępowania Partnerów, czyli dokument regulujący współpracę między firmą a jej partnerami flotowymi. Kodeks Postępowania Partnerów ma obligować wszystkich partnerów Ubera, zarówno tych korzystających z aplikacji Uber, jak i Uber Eats, do przestrzegania przepisów polskiego prawa. W przypadku nierespektowania przez danego partnera ustalonych zasad, może on zostać usunięty z platformy.