Robert Kubica przyznał przed Grand Prix Francji, że bardzo ciężko jemu jako kierowcy robić większe postępy, w związku z niezwykle loteryjną postawą bolidu.
Kierowca Williamsa musi zmagać się od początku sezonu z bardzo ciężkim zadaniem, jakim jest jazda modelem Fw42. Samochód Polaka nie tylko jest najwolniejszy w całej stawce, ale również najcięższy w prowadzeniu, co przyznał m.in. rezerwowy kierowca ekipy z Grove.
Robert Kubica: Sytuacja jest skomplikowana i z całą pewnością są rzeczy, które nie pomagają w wydobyciu maksimum lub nawet wpleceniu regularności w cały proces. Sądzę, że niektóre wyścigi poszły mi całkiem nieźle, nawet jeśli nie było to moje maksimum, bo z różnych powodów nie było to możliwe: czasem były to moje błędy, czasem kwestie zupełnie nieleżące po mojej stronie. To bardzo trudne. Kanada była rozczarowującym i bardzo dziwnym weekendem. W piątek opuściłem pierwszy trening, ale w drugim od samego początku znalazłem dobry rytm. Później wszystkie te wrażenia zupełnie zniknęły. Był to duży zawód.
Nasz kierowca odniósł się również do kilku innych swoich startów z tego sezonu, podsumowując w nich swój występ.
Robert Kubica: W Monako była regularność. Mogłem pracować nad bolidem, nad budowaniem pewności siebie. To bardzo ważne rzeczy. Później jednak przychodzi ci zmierzyć się z dużą zmianą w odczuciach i osiągach. Prawdopodobnie właśnie to jest jak dotąd największym problemem w tym sezonie. W Barcelonie moje okrążenie z pierwszego treningu było dużo lepsze niż rezultat z kwalifikacji. W porządku, może nie była to ogromna różnica, ale jeśli weźmiemy pod uwagę tryby, paliwo, opony – nawet nieuwzględniająca warunków – i nagle pojawia się strata rzędu jednej sekundy, to jest to dość denerwujące. Ciężko to zrozumieć. W przypadku Kanady zespół znalazł jakieś powody. Pewne rzeczy nie były właściwe.