Z perspektywy czasu śmiało możemy stwierdzić, że lata 80-te były w motoryzacji okresem przesady. Takie marki jak BMW czy Mercedes-Benz zyskały wówczas sporą popularność i stały się synonimem prestiżu i luksusu. Właśnie wtedy postał również jeden z najciekawszych projektów koncernu z Monachium.
Patrząc na to auto można zdać pytanie – po co ktoś coś takiego stworzył? Odpowiedź jest tylko jedna – a dlaczego nie? Niemców najzwyczajniej wtedy było na to stać. BMW 750iL z 1987 roku z silnikiem V-16 z pewnością jest nietuzinkowym wybrykiem projektantów z Bawarii, którym fani silników z serii V powinni się zainteresować.
Samochód pieszczotliwie nazwano Goldfisch, czyli Złota Rybka. Jednak zdecydowanie bliżej mu było do ryby albo i wieloryba, ponieważ pod jego maską znalazł się 6,6-litrowy silnik V-16. Jednostka ta miała tak imponujące rozmiary, że projektanci musieli zmodyfikować i tak niemałą komorę silnika w siódemce, aby ją tam zmieścić.
Wiejski tuning w wyższych sferach czyli jak oszpecić na własne życzenie auto za kilka milionów
Aby wygospodarować, jak najwięcej miejsca, inżynierowie postanowili zamontować chłodnice w bagażniku BMW. Na obu tylnych błotnikach zaprojektowano wloty powietrza, które wykonano z włókna węglowego. Ponadto zdecydowano się na mniejsze przednie lampy oraz dosyć brzydki kontrowersyjny grill.
Inżynierom udało się wykrzesać z V-16 408 koni mechanicznych i 625 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Mało? Z naszej perspektywy być może tak, ale pamiętajmy, że mówimy o konstrukcji sprzed ponad 30 lat. Wtedy był to po prostu prawdziwy potwór. Dla porównania Mercedes-Benz AMG „Hammer” szczycił się wówczas 6-litrowym silnikiem V-8 o mocy 375 koni mechanicznych. Krótko mówiąc – BMW dało popis swoich możliwości.
Niestety samochód nigdy nie trafił do produkcji. Z perspektywy czasu możemy powiedzieć tylko – szkoda. Byłby to jeden z najciekawszych samochodów z ubiegłego stulecia.