Mikołaj Marczyk, który w miniony weekend wywalczył piętnaste miejsce w Rajdzie Węgier, przyznał, że nie jest zadowolony ze swojej dyspozycji i ma nadzieję, że zdobyte doświadczenie pozwoli mu poprawić się w przyszłości.
Kierowca ORLEN Team rewelacyjnie rozpoczął czwartą rundę mistrzostw Europy i wygrał otwierający rywalizację superoes Rabocsring. Później było już jednak zdecydowanie gorzej. Dokładając do tego przebitą oponę i wymianę koła na odcinku, na mecie Polak stracił do zwycięzcy ponad pięć minut. Poza pierwszym oesem zawodnik wspierany przez PKN ORLEN jeszcze tylko trzy razy uzyskiwał czasy w czołowej dziesiątce na odcinkach.
– Jesteśmy na mecie Rajdu Węgier, który nie okazał się dobrym startem w moim wykonaniu. Oprócz momentów, które dają iskierkę nadziei na przyszłość były również trudne sytuacje takie jak kapeć czy bardzo duże straty na szutrowych fragmentach wynikające z mojego braku wyczucia i tempa jazdy. Wiem jednak, że Wy, moi kibice, niezmiennie spisaliście się na medal. Czułem Wasz doping i przykro mi, że nie dałem zbyt wielu powodów do radości w ten weekend – informował Marczyk.
Czytaj też: Pierwszy triumf Mikkelsena w mistrzostwach Europy. Marczyk na mecie
– Wydaje mi się jednak, że prawdę o możliwościach sportowca poznaje się właśnie w bardziej wymagających chwilach, dlatego z minionego weekendu biorę wszystkie najcenniejsze informacje i doświadczenia, żeby być gotowym najlepiej jak to możliwe do kolejnych wyzwań. W tym miejscu dziękuje Szymonowi i całemu mojemu zespołowi, który wspiera mnie niezmiennie od sytuacji – dodał.
Kolejną rundą mistrzostw Europy jest zaplanowany na koniec listopada Rajd Wysp Kanaryjskich. Marczyk w klasyfikacji generalnej zdobył 35 punktów i znajduje się na dziewiątym miejscu w stawce. Tyle samo punktów ma Andreas Mikkelsen. W stawce juniorów kierowca ORLEN Team jest czwarty, punkt za Efrenem Llareną.