Elfyn Evans, który po odwołaniu Rajdu Ypres jest o krok od wywalczenia tytułu mistrza świata, przyznaje, że nie będzie kalkulował i w Monzy powalczy o kolejne zwycięstwo.
– Pojedziemy do Monzy, by powalczyć o zwycięstwo. Z mojej strony, biorąc pod uwagę różnice w tabeli, mistrzostwa nadal są otwarte. W pewnym sensie tytuł jest bliżej, ale patrząc realnie, wszystko jest nadal otwarte. Wszystko może się wydarzyć – mówił Elfyn Evans dla DirtFisha.
– Na odwołaniu Ypres można patrzeć z dwóch stron. Gdyby pojawiły się problemy na którymś z dwóch rajdów, które zostały, miałbym jeszcze jedną szansę. Jeśli we Włoszech coś pójdzie nie tak, nie będę miał gdzie odrobić punktów. Wiem, że belgijscy organizatorzy włożyli ogromny wysiłek, by rajd pojawił się w kalendarzu WRC. Nie mogliśmy się doczekać wyzwań związanych z wiejskimi drogami wokół Ypres. Teraz jednak będziemy mocno pracować, by przygotować się do Monzy – dodał.
Przed ostatnią rundą mistrzostw świata w walce o tytuł liczy się czterech kierowców. Evans ma 14 punktów przewagi nad Sebastienem Ogierem, 24 nad Thierry Neuvillem i 28 nad broniącym tytułu Ottem Tanakiem. Wydaje się, że mistrzostwo rozegra się pomiędzy kierowcami Toyoty.
Estończyk, by wywalczyć tytuł, nawet przy maksymalnej zdobyczy punktowej, musiałby liczyć na to, że Evans zdobędzie maksymalnie dwa punkty. W nieco lepszej sytuacji jest Belg. Jednak i w tym przypadku konieczny jest słabszy występ Evansa. Neuville przy wywalczeniu maksymalnej liczby punktów musi liczyć na to, że kierowca Toyoty wywiezie z Włoch maksymalnie sześć punktów.
Ogier myśląc o mistrzostwie świata musi zdobyć co najmniej czternaście punktów więcej. W przypadku maksymalnej zdobyczy oznacza to, że Evans nie może zdobyć więcej niż 16 punktów, co daje np. trzecie miejsce w rajdzie i piąte na Power Stage lub czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i drugie na Power Stage.