Piąty wyścig w sezonie i piąte rozczarowanie dla Ferrari. Zespół z Maranello jak na razie może tylko patrzeć, jak Mercedes gra im w tym roku na nosie i raz po raz sięga po najwyższe stopnie na podium.
Były mistrz świata nie ukrywa rozgoryczenia takim stanem rzeczy. W klasyfikacji generalnej Formuły 1 przed nim znalazł się już nawet Max Verstappen, a Niemiec do pierwszego Lewisa Hamiltona traci już 48 punktów.
Sebastian Vettel: Myślę, że miałem szansę na podium, ale zaraz po starcie spłaszczyłem oponę, komplikując tym samym swój wyścig. Wiedziałem, że nie wygram wyścigu w pierwszym zakręcie, ale myślałem, że przynajmniej będziemy mogli wmieszać się między Mercedesy, zwiększając swoje szanse na walkę. Charles realizował inną strategię. Ze względu na neutralizację jego taktyka trafiła do kosza. Próbowaliśmy dziś współpracować tak bardzo, jak tylko byliśmy w stanie, ale oczywiście za każdym razem, gdy czegoś próbujemy, później dużo się o tym mówi. Może nie pomaga to w tym, aby czasem sprawnie reagować na to, co dzieje się wokół nas. To dla nas bardzo rozczarowujący weekend. Liczyliśmy, że będziemy tutaj dużo szybsi. Okazało się, że nasze tempo nie było zbyt konkurencyjne. Myślę, że po takim doświadczeniu możemy tylko wrócić do walki jeszcze silniejsi.
Kierowca Ferrari jednak ze spokojem podchodzi do straty, jaką ma do aktualnego mistrza świata i wciąż liczy na to, że karta w końcu się odwróci i to Ferrari będzie wiodło prym.