Rozpoczęcie sezonu Rajdowych Mistrzostw Świata z reguły wiązało się z efektownymi obrazkami z placu pod kasynem w stolicy Monako. Uroczysty start tegorocznego Rajdu Monte Carlo było dla niektórych nieprzyjemnym szokiem.
Start honorowy tegorocznego Rajdu Monte Carlo to jest jakaś kpina. Ciężko równać do Casino Monte Carlo, ale naprawdę parking pod urzędem wyglądał uwłaczająco dla "magicznego" Monte. Przynajmniej meta będzie tam, gdzie być powinna. #WRC #WRC2019 #RallyeMonteCarlo @OfficialWRC pic.twitter.com/vwKQ81g5Tj
— Marcin Zabolski (@MarcinZabolski) January 24, 2019
Po raz pierwszy zdecydowano się na rozpoczęcie imprezy w miasteczku Gap, gdzie zlokalizowany był także park serwisowy. Rodzinna miejscowość Sebastiena Ogiera nie posiada jednak tak bogato zdobionej infrastruktury jak kultowe Monte Carlo nad Lazurowym Wybrzeżem. Parking Desmichels pod Departamentem Alpy Wysokie przypominał bardziej start rajdu okręgowego niż najbardziej prestiżowej rundy mistrzostw świata.
W efekcie uczestnicy Rajdu Monte Carlo zjawili się w tytularnym mieście dopiero po pokonaniu wszystkich odcinków specjalnych, na ceremonię mety nad słynną zatoką przy ulicznym torze F1 (pierwotnie miała odbyć się pod Pałacem Książęcym jak w ubiegłym roku). Rozczarowania nie krył szef fabrycznego zespołu Toyoty, Tommi Makinen, który jeszcze jako zawodnik przywykł do startu pełnego przepychu.
Tommi Makinen: Zawsze towarzyszyła nam fantastyczna atmosfera. Było wiadomo, że jest się na Rajdzie Monte Carlo. Teraz tego kompletnie zabrakło. Rozpoczęliśmy rajd z głębi Francji. Potrzebujemy przywrócenia Monte Carlo do rajdu i sprawienia by ponownie był wyzwaniem. Czemu nie ruszać z Monte Carlo na dłuższą pętlę z 6 różnymi odcinkami, przedzielonymi zdalnym serwisem i następnego dnia tak samo?
Z niskiej jakości inauguracji pierwszej rundy Rajdowych Mistrzostw Świata zdaje sobie sprawę Oliver Ciesla. Dyrektor zarządzający spółką promotora WRC zapowiada rozmowy z organizatorem rajdu na temat powrotu pod Casino Monte Carlo w 2020 r.