Służba Ochrony Państwa chce kupić lawetę do własnych wypadków. Pierwszy przetarg został unieważniony z powodu zbyt wysokich ofert. SOP wedle nieoficjalnych informacji nie rezygnuje jednak z pomysłu i konkurs ofert ma zostać ponowiony.
„Ciągnik z naczepą do transportu pojazdów” ma być wyposażony w dwie niezależne wciągarki, a wartość w pierwszym przetargu miała nie przekraczać 1,2 mln zł. Według wymagań pojazd ma mieć pasy trzypunktowe i blokady kół.
24 kwietnia SOP unieważniła zamówienie. Powodem było to, iż „cena najkorzystniejszej oferty złożonej w przedmiotowym postępowaniu, przewyższa kwotę jaką Zamawiający zamierzał przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia”. Najniższa oferta wyniosła bowiem 1,8 mln zł.
SOP, czyli utworzona przez PiS na bazie BOR Służba Ochrony Państwa, nie informuje o powodach zakupu. Powód wydaje się jednak oczywisty. W obliczu rosnącej liczby kolizji własna laweta byłaby bardziej korzystna niż korzystanie z usług zewnętrznych firm.
Ostatnie miesiące dla kierowców SOP to seria wstydu. Wystarczy spojrzeć na ostatnie dni. Na trasie pomiędzy Świnoujściem a Białogardem doszło do kolizji auta SOP z kolumny prezydenckiej z samochodem cywilnym. Z kolei parę dni temu funkcjonariusz jadący służbową limuzyną w Warszawie potrącił rowerzystkę. W połowie kwietnia pojazd należący do Służby Ochrony Państwa brał udział w kolizji na ulicy Czerniakowskiej w Warszawie.
SOP miał w ostatnich tygodniach więcej wypadków niż informowały media
Jak poinformował TVN24 od początku roku doszło do kilkunastu kolizji z czego nie wszystkie wyszły na światło dzienne. Łączny koszt napraw sięgnął niemal 150 tys. zł.