Samochody elektryczne nie uratują środowiska
Lekarstwem na problemy z emisją CO2 mają być samochody elektryczne. Tak przynajmniej twierdzą politycy, bo zdaniem socjologa w niczym one nie pomogą. Podobnie jak samodzielnie jeżdżące pojazdy.
Autonomiczne samochody pozwolą ludziom pracować i robić znacznie więcej rzeczy podczas jazdy. Oznacza to, że ludzie będą jeździć jeszcze więcej, w wyniku czego ruch drogowy się pogorszy. Elektryczne samochody też nie rozwiążą problemu przestrzeni w mieście. Ich korzyści dla środowiska i tak są kontrowersyjne – mówi Klaus Gietinger.
Trzeba drastycznie zaostrzyć przepisy dla samochodów
Zdaniem socjologa samochody są dzisiaj zbyt atrakcyjne. Aby od nich stopniowo odchodzić, trzeba więc zaostrzyć przepisy: drastycznie podnieść stawki za parkowanie (i to już się dzieje), stworzyć miejsca dla pieszych i rowerzystów (przeobrazić ulice w chodniki?), ograniczyć prędkość do 100 km/h na autostradzie oraz do 30 km/h w miastach. Tylko w ten sposób ludzie zechcą odstawić „narkotyk”, jakim są samochody.
W tym momencie argumentacja Gietingera zaczyna być lekko bez sensu. Oczywiście, że w ten sposób najłatwiej będzie odciągnąć ludzi od samochodów. Pomysłów może być nawet więcej: podnieśmy ceny paliwa do 10 zł za litr, wprowadźmy opłaty za przejazd drogami ekspresowymi i miejskimi, dźwignijmy koszty przeglądów i ubezpieczenia… Serio, to wszystko można zrobić, tylko po co? Komu przeszkadzają samochody na długich dystansach? Problemem jest tłok w ścisłych centrach miast, ponieważ komunikacja zbiorowa często nie spełnia oczekiwań kierowców.
Oczywiście to jest moje zdanie, z którym zgadzać się nie trzeba. Swoją drogą lubię czasem posłuchać tak skrajnych opinii jak te, które głosi Klaus Gietinger. Są one okazją do polemiki i wyciągania ciekawych wniosków. W sam raz przed Europejskim Tygodniem Zrównoważonego Transportu, który przypada na dni 16-22 września. Jeśli ktoś nie wie, jest to tydzień promowania innych form transportu niż samochód. Będziecie świętować?