Robert Kubica nie ukrywa, że wsiadając do bolidu Williamsa trzeba włożyć bardzo dużo pracy, aby w trakcie jazdy nie robić piruetów na torze. Bardziej należy koncentrować się nad tym, niż na uzyskiwaniu odpowiednich czasów.
Polak zdradził, że w trakcie ostatniego wyścigu w Bahrajnie choć starał się trzymać jak najdalej od krawężników, to i tak z nich korzystał. Powód takiej sytuacji mógł być tylko jeden.
Robert Kubica: W Australii po najechaniu na jeden krawężnik, który wszyscy przejeżdżali, straciłem część samochodu i nie mieliśmy jej. W Bahrajnie trzymałem się z dala od krawężników aż do kwalifikacji. Potem w wyścigu zdałem sobie sprawę, że nie używam krawężników jako części toru tylko jestem na nie wyrzucany przez samochód. Jeżeli zacznę zacieśniać zakręty, to będę nakładał większe obciążenie na opony i sytuacja się komplikuje. Były pewne pozytywy w Australii, potem w Bahrajnie. Musimy jednak dowiedzieć się, o co chodzi, bo nie mam żadnego marginesu, żadnego okna operacyjnego, w którym mógłbym prowadzić ten samochód. Jestem pasażerem.
Kierowca Williamsa nie ukrywa, że trudno mówić o sytuacji, w której jakikolwiek kierowca mógłby mieć wpływ na bolid. Obecnie będąc tylko ”pasażerem w bolidzie” należy skupić się zupełnie nad czymś innym.
Robert Kubica: Mam nadzieję, że będzie moment, w którym będę mógł zapomnieć o tych ograniczeniach, a samochód będzie bardziej solidny i jazda stanie się przyjemnością. Obecnie bardziej chodzi o to, żebym nie obrócił się w zakręcie, a dopiero potem jest jazda na czas. Wszystko skupia się na przetrwaniu. Trudno zatem powiedzieć, że to przyjemność, ale zdobywam doświadczenia, a te dwa wyścigi dały mi oprócz niego kilka wartościowych odpowiedzi.
Bahrajn: Porównanie startu z kamer pokładowych Roberta Kubicy i George Russella