Po szutrowym piątku nadeszła pora asfaltową część przedostatniej rundy mistrzostw świata. Stało się to, czego wszyscy się spodziewali – nad katalońską ziemią spadł deszcz. Najlepiej w tych trudnych warunkach poradzili sobie liderzy imprezy, Ott Tanak i Martin Jarveoja.
Ze względu na niesfornych kibiców organizatorzy zmuszeni byli do odwołania pierwszej próby dnia. Oznaczało to, że sobotnia rywalizacja rozpoczęła się dopiero o godzinie 9:08, kiedy to wystartował OS9 Querol 1. Próba z pięknym, gładkim asfaltem, typowa charakterystyką dla Rajdu Katalonii. Wyprofilowane zakręty często przypominają bardziej tor, aniżeli oes. Tym razem pojawił się jednak mały problem.
Od początku tygodnia wszyscy zaznaczali, że w sobotę będzie padało. Malcolm Wilson na wczorajszym serwisie powiedział nawet, że to będzie jeden z najtrudniejszych dni w historii tej imprezy. Wszyscy oni mieli rację – droga była mokra, bardzo śliska i wszyscy zastanawiali się jakie opony zabrać na pętlę. Część – jak Ogier, czy Neuville – zabrała miękkie slicki, inni – jak Latvala, czy Tanak – postawili na oponę deszczową. Kto miał rację?
Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy, bo zawodnicy się przetasowali. Szala korzyści lekko przychyliła się jednak na stronę opony deszczowej, bowiem odcinek padł łupem Otta Tanaka, a drugie miejsce zajął Jari-Matti Latvala. Wszyscy zawodnicy Toyoty zabrali z serwisu deszczówki i jak widzimy – opłaciło się. Nie tylko Tanak umocnił się na prowadzeniu, ale też Latvala przeskoczył Loeba i jest zaledwie 2,2 s od miejsca na podium.