Kamil Wiśniewski jedzie po swój osobisty rekord w Rajdzie Dakar, którym będzie 6. miejsce w klasyfikacji quadów. Mimo to, na 9. etapie porzucił walkę o wynik, aby pomóc innemu zawodnikowi na trasie.
Przedostatni odcinek rajdu nie był najłatwiejszy dla wyszkowianina. 36-latek najpierw miał kłopoty z nawigacją, przez co starcił około kwadransa. Później napotkał na swojej drodze nieprzytomnego motocyklistę, który spadł z wydmy.
Kamil Wiśniewski: Zatrzymałem się do niego. Był nieprzytomny, w ciężkim stanie. Wezwałem pomoc i czekałem, aż przyjadą . Są takie sytuacje, że wynik się nie liczy. Nie spojrzałem nawet na jego nr startowy. Byłem skupiony na pomocy człowiekowi. Byłem wczoraj 3 razy w biurze rajdy zapytać się o niego, ale nie mogli mi udzielić żadnych informacji.
Polak jadący na Can-Am Renegade 850 dojechał do mety etapu ze stratą półtorej godziny. Na biwaku organizator sprawdzał jego GPS. Należy się spodziewać korekty czasu. Podobnie uczyniono w przypadku Nicolasa Cavigliasso, który też zatrzymał się przy motocykliście i po odjęciu czasu przez sędziów wygrał kolejny etap.
Nawet bez korekty, Kamil Wiśniewski pewnie zmierza po 6. miejsce w klasyfikacji Dakar Rally. Prowadzi także w grupie quadów z napędem na 4 koła. Do mety w Limie pozostał dziś 359-kilometrowy etap z odcinkiem specjalnym o długości 112 kilometrów.