Nasser Al-Attiyah odparł ataki Stephane’a Peterhansela i dowiózł zwycięstwo do mety 4. etapu Rajdu Dakar. Katarczyk okazał się lepszy w maratońskiej próbie o niecałe 2 minuty od 13-krotnego triumfatora tej imprezy.
Co najważniejsze dla polskich kibiców – Kuba Przygoński drugi dzień z rzędu kończy etap na 3. miejscu tuż za wspomnianą dwójką. Zawodnik Orlen Team świetnie spisał się na pierwszym prawdziwie maratońskim etapie i minął linię mety ze stratą 8 minut i 32 sekund.
Dzisiejsza próba prowadząca z Arequipy do miejscowości Tacna była jedną z najtrudniejszych do tej pory. Wszystko za sprawą zakazu korzystania z ciężarówek serwisowych na trasie – jedyną pomoc, jaką mogli uzyskać zawodnicy, mogła pochodzić od innych uczestników rajdu.
Kuba Przygoński zaczął dzisiejszy etap dosyć spokojnie, notując czasy na poziomie 6, 7 miejsca. Przełamanie nastąpiło po piątym checkpoincie, po którym Polak odrobił dwie pozycje.
Tuż za świeżo upieczonym zdobywcą Pucharu Świata FIA w Rajdach Terenowych na dzisiejszy biwak dojechał Nani Roma. Zespołowy kolega Przygońskiego stracił do Polaka tylko 17 sekund.
Najszybszą piątkę uzupełnił Sebastien Loeb, który po ponad 30-minutowych stratach z dnia wczorajszego ma wciąż nadzieje na wywalczenie porządnego rezultatu w prywatnym Peugeocie 3008 DKR obsługiwanym przez PH Sport.
Yazeed Al-Rajhi, Carlos Sainz i Cyril Despres byli kolejnymi załogami Mini, które przekroczyły linię mety. W czołowej dziesiątce mieliśmy dziś aż sześciu kierowców niemieckiego X-raidu.