Zespoły Formuły 1 opowiadają się za przesunięciem nowych regulacji, które mają wejść w życie w przyszłym sezonie. Miałyby one zostać przesunięte o rok, w związku z sytuacją jaka obecnie planuje na świecie i jest wywołana koronawirusem.
Początek tegorocznego sezonu został odwołany i tak naprawdę nie wiadomo, kiedy będzie możliwość jego rozpoczęcia. Brak Grand Prix dla zespołów oznacza brak pieniędzy, a to przekłada się na finanse zespołów. Wszystkie ekipy otrzymują rocznie do podziału około 67 proc. całkowitego dochodu F1, według określonych reguł.
Przyszły sezon ma być rewolucyjny i ma sprawić, że Formuła 1 nabierze nowego charakteru. Wszystko głównie za sprawą zmian przepisów technicznych bolidów. Te mają prezentować się zupełnie inaczej, a to ma sprawić, że rywalizacja na torach F1 będzie jeszcze ciekawsza.
Kierowca Formuły 1 w kwarantannie. Poddał się testowi na obecność koronawirusa
W trakcie ostatniej telekonferencji szefa Formuły 1 z przedstawicielami dziewięciu z dziesięciu zespołów (nieobecność Ferrari) zgodzono się homologować na sezon 2021 takie części z tego sezonu jak: podwozie, skrzynię biegów i części zawieszenia. Wolną kwestią pozostawałyby elementy obszaru aerodynamiki. Taki ruch pozwoliłoby zespołom zaoszczędzić sporą część budżetu.
W czwartek decyzja?
Bardzo realne, że już jutro sytuacja stanie się jasna, co do tego czy za rok nadejdzie nowa era F1, czy dopiero w 2022 roku. W czwartek odbędzie się kolejna telekonferencja. Prawdopodobnie może dojść do tego, że aby uchronić zespoły przed bankructwem, sezon 2021 będzie podobny do sezonu 2020, a nowe przepisy zostaną przesunięte na rok 2022.