Kilka dni temu obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Janusza Kuliga. Dziś kibice sportów motorowych mają kolejną okazję do wspominek: dokładnie dwadzieścia sześć lat temu zginął Marian Bublewicz.
Biało-czerwona Sierra Cosworth w malowaniu Marlboro Rally Team Poland do tej pory śni się pasjonatom z całego kraju. Nie ma się co dziwić, gdyż w rękach Bublewicza wręcz czarowała ona na oesach rozbudzając do granic możliwości emocje i samochodowe fantazje. W sumie łupem Mariana Bublewicza padło 6 tytułów mistrza Polski w generalce, a także jeszcze kilka w klasach. Nie można zapominać też o wicemistrzostwie Europy wywalczonym w sezonie 1992 wraz z Grzegorzem Gacem na prawym fotelu.
Niestety jego kariera została przerwana wypadkiem na trasie Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Dwa kilometry po starcie piątego odcinka specjalnego jego Sierra wypadła z trasy i uderzyła lewą stroną w drzewo. Co prawda po wypadku Bublewicz był przytomny, jednak pomoc dotarła zbyt późno i jeden z naszych najlepszych kierowców zmarł w szpitalu w Lądku-Zdroju na skutek poniesionych obrażeń.
Kilkukrotny mistrz Polski oraz wicemistrz Europy cały czas uważany jest za postać ikoniczną w środowisku rajdów samochodowych. Jego wkład w rozwój dyscypliny doceniacie wy, bo przecież to wy ogłosiliście go najlepszym rajdowcem dwudziestego wieku w Polsce, a także zawodowcy, jak choćby Krzysztof Hołowczyc, który swego czasu tak opowiadał o wpływie Bublewicza na rozwój własnej kariery: – To dzięki niemu pokochałem sport, miał fantastyczną energię, był pierwszym, który przełamał stereotyp, że polski kierowca rajdowy niewiele może zwojować i osiągnąć na arenie międzynarodowej. Wyobrażacie sobie? Być w powszechnym przekonaniu najlepszym kierowcą na przestrzeni stu lat, to jest osiągnięcie! A i na liście best of the best stworzonej przez FIA Marian nie znalazł się przecież przez przypadek.
Na zawsze w naszej pamięci
16 lutego w Polanicy-Zdroju miał miejsce drugi przejazd pamięci o nazwie „Śladami historii Mariana Bublewicza”. Głównym celem imprezy było kultywowanie pamięci Mariana Bublewicza, wielokrotnego mistrza Polski w rajdach samochodowych.
Kierowca Forda Sierry wypadł z trasy 2 kilometry po starcie piątego odcinka specjalnego Orłowiec – Złoty Stok. Przejazd pamięci rozpoczął się przy Ośrodku Sportu i Rekreacji w Polanicy-Zdroju, skąd w 1993 roku zawodnicy wyruszali na trasę Rajdu Zimowego.
W trakcie przejazdu odbyły się także dwa postoje – jeden na rynku w Kłodzku, drugi w Lądku-Zdroju. Zgromadzeni licznie kibice mogli z bliska podziwiać replikę Sierry Bublewicza, a także kilka innych ciekawych samochodów rajdowych. Zakończenie imprezy odbyło się pod Obeliskiem Mariana Bublewicza na odcinku Orłowiec – Złoty Stok, gdzie wspominano mistrza. Zebrani pomodlili się także w jego intencji, złożyli wieńce i zapalili znicze.