Mariusz Pudzianowski lubi prowokować swoją aktywnością w mediach społecznościowych. Wczoraj rozpętał prawdziwą wojnę w komentarzach pod swoimi wpisami na Instagramie.
Zaczęło się od wrzucenia zdjęcia jego Lamborghini Murcielago LP640, przy którym majstrował coś mechanik. Podpis sugerował, że dokonywana jest regulacja świeżo zamontowanej instalcji gazowej „w bagażniku z tyłu”, „bo za dużo pali”.
Ale wkrętka!
Już to powinno wzbudzić podejrzenia, że gwiazdor MMA robi sobie heheszki. Niektórzy jednak wzięli to zupełnie na poważnie, tłumacząc Pudzianowi, że Lambo nie ma bagażnika z tyłu (srsly?). Niektórzy najchętniej ukaraliby go ekskomuniką za profanację supersamochodu.
Jakby tego było mało, Pudzian dorzucił filmik z żyłowania wysokimi obrotami 6,5-litrowego V12 o mocy 640 KM. Dopisek „Eee na gazie LPG dobrze śmiga🙈🙈🤫🤫” wciąż niektórych wprawił w poważne oburzenie. Awantura była tak duża, że dziś w końcu były strongman uciął spekulacje.
Czy to takie złe?
Oczywiście, „zagazowanie” mocnego samochodu jest źle odbierane przez purystów motoryzacji. LPG potrafi wzbudzić negatywne emocje już w Subaru Impreza WRX STi czy Hondzie Civic Type-R, a co do piero w supersamochodzie (o ile to w ogóle byłoby możliwe?).
Choć dla niektórych jest to nie do przeżycia, to warto zachować swoje wszystkie złe myśli dla siebie. W końcu czyjeś auto to czyjaś sprawa. Właściciel ma prawo go zarówno ulepszyć, jak i kompletnie zwieśniaczyć. Można sobie oczywiście z tego pośmieszkować, o ile nie obrażamy inwektywami kogoś, kto sobie tak auto „urządził”.