Coraz więcej producentów samochodów stawia na wodór, pracując nad nim jako alternatywą dla aut elektrycznych. Sprzyjają temu politycy w Unii Europejskiej oraz koncerny energetyczne, które godzą się partycypować w rozbudowie sieci stacji tankowania wodoru. Także klienci są bardziej zaciekawieni takimi konstrukcjami, bowiem Diesel czy benzyniak tankują się tyle samo. To mocno oburza prezesa Volkswagena.
Co go tak wkurza ten wodór?
Nic dziwnego, VW od dawna forsuje ideę, że jedyną opcją na zeroemisyjny transport samochodowy jest elektryk z baterią. Niemiecki koncern wpompował w to już miliardy euro, aby totalnie odmienić swój wizerunek po wybuchu afery Diesel gate. Choć sprzedaż elektryków stale rośnie, to nie można powiedzieć, że ludzie je pokochali. Wpływ na środowisko nie jest dla klientów czynnikiem decydującym ponad praktyczność użytkowania. Tę jednak coraz więcej osób dostrzega w samochodach na wodór, co kilku producentów zamierza skrzętnie wykorzystać.
Das Wasserstoff-Auto ist nachgewiesen NICHT die Klimalösung. Im Verkehr hat sich die Elektrifizierung durchgesetzt. Scheindebatten sind reine Zeitverschwendung. Bitte auf die Wissenschaft hören! @ArminLaschet @OlafScholz @andreasscheuer @ABaerbock https://t.co/LfErDmBs5R
— Herbert Diess (@Herbert_Diess) May 18, 2021
„Udowodniono, że samochód wodorowy NIE będzie rozwiązaniem dla klimatu” – oświadczył dyrektor generalny VW, Herbert Diess na swoim Twitterze. „W transporcie zwyciężyła elektryfikacja. Fałszywe debaty to strata czasu. Proszę, posłuchajcie nauki!” – dodał 62-letni menedżer. Załączył przy tym link do artykułu badań, które opisaliśmy tutaj. Wynika z nich, że przy obecnym miksie energetycznym produkcja paliwa wodorowego doprowadzi do zwiększenia emisji CO2 w Europie. Jednak udział węgla będzie stale malał i w niedalekiej przyszłości ta perspektywa może być zupełnie inna!
Klienci zweryfikują
Tymczasem tacy producenci jak BMW, Hyundai czy Toyota śmiało dążą do rozwoju technologii wodorowych ogniw paliwowych. Ofensywę planuje także koncern Stellantis, który ostatnio zaprezentował wodorowego Opla Vivaro-e Hydrogen, ktróego tankowanie zajmuje 3 minuty. Być może prezes VW ma rację, ekosystem dla aut wodorowych wymaga zużycia więcej energii niż w przypadku samochodów elektrycznych. Jednak negowanie innej technologii tylko ze względu na większe zapotrzebowanie energetyczne jest dosyć naiwne. Ludzi wciąż obchodzi to, ile co kosztuje i jak łatwo się użytkuje.
Niestety, samochody elektryczne są wciskane do motoryzacji trochę na kolanie. Technologia jest daleka od ideału, ale presja czasu wywołana zmianami klimatycznymi nakazuje dawać cokolwiek. Inaczej jest w przypadku wodorowych ogniw paliwowych, które są opracowywano w mniejszym pośpiechu. Nie ma co się oszukiwać, że jeśli tylko będzie popyt, to znajdą się sposoby na uczynienie aut wodorowych bardziej oszczędnymi w kwestii energii i kosztów. Być może auta z bateriami i tak zwyciężą, ale dopóki ta technologia nie będzie zarezerwowana tylko dla bogatych i mieszkających w domach, dopóty alternatywy będą potrzebne. Jeśli Herbert Diess jest tak bardzo zatroskany o klimat, może powinien skupić się najpierw na własnych SUV-ach z potężnymi silnikami typu Diesel czy benzyna. To one wywołują więcej złego niż produkcja wodoru.