Większość producentów idzie za głosem ekspertów i koncentruje się, aby porzucić Diesel i benzynę na rzecz aut w pełni elektrycznych. Jednak w branży jest kilku wywrotowców, jak Toyota czy Porsche, którzy pracują nad ciekawymi alternatywami. Mowa o wodorze oraz e-paliwach, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń i mówią, że jedynym rozwiązaniem dla klimatu są auta na prąd.
Baterie priorytetem?
Nie da się ukryć, że jesteśmy świadkami historycznej transformacji w motoryzacji. Bez ogromnych reform straci na tym potężnie sektor paliw kopalnych, za to na żyle złota znajdą się ci, którzy są w łańcuchu tworzenia samochodów elektrycznych. Tam gdzie można zarobić niewyobrażalne pieniądze i wyrobić sobie pewien monopol, tam zawsze znajdą się aktywne grupy lobbystyczne. Nic zatem dziwnego, że gdy coraz głośniej mówi się o alternatywnych zeroemisyjnych technologiach, to natychmiast pojawia się torpedowanie takich rozwiązań.
Toyota od lat nie ukrywa swojego sceptycyzmu do uzależnienia się od BEV (pojazdy elektryczne z baterią), rozwijając napędy wodorowe. W momencie, gdy rządy wielu krajów zostały przekonane do tego, aby partycypować w kosztach rozbudowy stacji tankowania wodoru, momentalnie pojawiły się głosy uderzające w tę technologię. Czym najlepiej uderzyć? Oczywiście badaniami, które wskazują, że energia potrzebna do wytworzenia wodoru jest większa niż do zapewnienia prądu w ładowarkach dla elektryków.
Wodór doprowadzi do ocieplenia klimatu?
Falko Ueckerdt, Poczdamski Instytut Badań nad Zmianami Klimatu: Paliwa wodorowe mogą być świetnym nośnikiem czystej energii, ale ich koszty i związane z nimi ryzyko są również ogromne. Jeśli będziemy trzymać się technologii silników spalinowych, mając nadzieję zasilić je paliwami wodorowymi, a te okażą się zbyt kosztowne i słabo dostępne, w końcu dalej będziemy jeździć na Diesel i benzynę.
Z kolei członek zespołu badawczego, Romain Sacchi wskazuje, że produkcja paliw wodorowych nie ma obecnie sensu w Europie. Aktualny miks energetyczny Starego Kontynentu sprawia, że potrzebna do tego energia doprowadziłaby do wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Wiele elektrowni, w tym w Polsce jest oparata na węglu, a kraje Unii Europejskiej są zobowiązne do działań redukujących emisję. Ta zresztą będzie coraz bardziej kosztowna, ponieważ podatek od emisji CO2 będzie tylko rósł.
E-paliwo uratuje dźwięk w motorsporcie?
Wysokie koszty są także arugmentem lobby elektromobilnego w e-paliwa. Nad tym rozwiązaniem pracuje z kolei Porsche oraz czołowe serie sportów motorowych. To nie przypadek, bowiem paliwa syntetyczne wytworzone z odnawialnych źródeł energii stanowią substytut benzyny i Diesla. W praktyce pozwala to na zachowanie obecnych, a nawet zabytkowych silników spalinowych w niezmienionej formie. To zresztą główna idea Porsche, które chce wymyślić technologię, pozwalającą zachować jej kultowe auta na drogach.
Jednak nadal nie opracowano technologii, którą można skomercjalizować w rozsądnych kosztach. Nad tym pracuje się na razie w Formule 1, gdzie takie paliwa mają obowiązywać od 2026 r. W kuluarach już mówi się, że mogłoby to oznaczać zainteresowanie serią przez koncern Volkswagena i powrotem tam marki Porsche. E-paliwo pojawi się już w przyszłym sezonie w Rajdowych Mistrzostwach Świata, gdy na odcinkach WRC zadebiutują hybrydowe auta Rally 1. Nie będzie to jednak zeroemisyjna mieszanka, a paliwo wykorzystujące surowce z odnawialnych źródeł energii.
Bawcie się, ale wara od osobówek
Elektromobilnemu lobby zależy jednak na tym, aby nie porzucać prac nad alternatywnymi technologiami. Chcą jednak, aby odsunąć je od sektora samochodów osobowych i mniejszych pojazdów dostawczych. Obecne technologie BEV sprawiają, że ciężko myśleć o masowym zaaplikowaniu jej do ciężarówek jadących na długie trasy (Elon Musk mówi, żeby potrzymać mu piwo, bo nadchodzi Tesla Semi). Jeszcze trudniej wyobrazić sobie obecnie wykorzystanie silników elektrycznych z bateriami w lotnictwie.