Co roku kierowcy masowo unikają zapłaty za mandat z fotoradaru. Kary za przekroczenia prędkości do niektórych nawet nie dochodzą w ustawowym terminie 180 dni od popełnienia wykroczenia. Wkrótce ma to zakończyć tzw. ustawa fotoradarowa, która może wywołać prawdziwą burzę w środowisku kierowców.
Projekt jest gotowy
O tym, że prace nad nowymi przepisami trwają ujawnił Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Szef ITD, Alvin Gajadhur uczestniczył zdalnie w Krakowskich Dniach Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, opowiadając m.in. o nadchodzących zmianach w prawie. Bowiem to właśnie ITD wraz z ekspertami Ministerstwa Infrastruktury opracowało projekt tzw. ustawy fotoradarowej. Był on już szykowany ok. rok temu, ale zdecydowano się go nie dawać przed wyborami prezydenckimi.

Nowe przepisy mają zapewnić przede wszystkim nieuchronność kary. Oznacza to, że w razie nie ustalenia sprawcy wykroczenia, to właściciel pojazdu będzie musiał zapłacić mandat. Ta zmiana z jednej strony może znacząco podnieść wpływy do budżetu, ale z drugiej strony budzi sporo kontrowersji. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których nie możemy ustalić kto kierował autem, a wtedy kosztami zostanie obciążona niewinna osoba.
Jak nie płacić mandatu z fotoradaru?
Zmiany w przepisach są jednak potrzebne. W obecnej sytuacji dosyć łatwo wywinąć się od zapłacenia mandatu, jeśli twarz kierowcy jest niewidoczna lub zasłonięta maseczką. Właściciela pojazdu prosi się wtedy o wskazanie osoby, która kierowała pojazdem danego dnia. Jeśli tego nie zrobi, sprawa trafia do sądu, gdzie może odmówić składania wyjaśnień. W takiej sytuacji udowodnienie winy jest bardzo trudne i często zapadają wyroki korzystne dla oskarżonych. Ta metoda zostanie jednak ukrócona.