Tesla szturmem podbija świat motoryzacji. To efekt m.in. tego, że Elon Musk zaprezentował w niej niecodzienne podejście. Stworzył multimedialną zabawkę z Netflixem, która potrafi sama jeździć. To wszystko staje się tak modne, że zauroczeni możliwościami kierowcy pytają – czy Tesla jest tylko elektryczna? Okazuje się, że nie do końca.
Elektryczna na starcie, a potem?
Oczywiście u podstaw założenia Tesli ideą było stworzenie samochodów w pełni elektrycznych. Tak też się dzieje w przypadku opuszczania przez nie fabryk w USA czy Chinach. Każdy prototyp, w tym absurdalnej Tesli Cybertruck posiada tylko silniki elektryczne i pakiet baterii. Dodatki w postaci multimediów, hiper-przyspieszenia czy zdolności autonomicznych czynią te auta pożądanymi przez młodsze pokolenia.
Jednak Elon Musk nie ma pełnej kontroli nad tym, co dzieje się z jego samochodami, gdy już trafią do klientów. Niektórzy mają mu za złe politykę, która egzemplarzom po szkodzie uznanej za całkowitą, blokuje dostęp do szybkich ładowarek. Nieważne, że pojazd jest naprawiony i jeździ. Dostęp do Superchargerów jest niemożliwy po „całce”. Z takim podejściem nie wszyscy przeszli jednak do porządku dziennego.
Diesel z Passata, V8 z Camaro
Historia zna przypadek jednego Bułgara, który tak nie mógł znieść tego, co zrobił mu Elon Musk, że postanowił się odegrać. Po wykluczeniu z szybkiego ładowania jego super sportowej Tesli Model S P100D, pan Hitar Petar postanowił zamontować tam silnik Diesla z Volkswagena Passata. Na złość amerykańskiemu producentowi Bułgar przyczepił do swojej Tesli jeszcze ostentacyjny emblemat TDI. Podobną ścieżkę obrał inny wykluczony, Rich Benoit, który do swojej Tesli wsadza silnik V8 z Chevroleta Camaro.
Youtuber kupuje Teslę z trującym dieslem z VW Passata. To protest wobec polityki Elona Muska