W odróżnieniu od wielu producentów, BMW ostrożnie przechodzi proces elektryfikacji. Bawarska marka wyczekuje na rozwój technologii samochodów w pełni elektrycznych, dlatego na razie skupia się na hybrydach plug-in. Jednak obecne rozwiązania są na tyle niedoskonałe, że powodują nawet zagrożenie życia właścicieli. BMW podjęło w związku z tym zdecydowane kroki.
Dlaczego elektryki wybuchają?
Niestety dopóki w użyciu będą baterie litowo-jonowe, zawsze będzie istniało ryzyko pożaru lub eksplozji. To z kolei prowadzi do bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób. Do wybuchów dochodzi bowiem najczęściej podczas ładowania baterii lub całkowitego postoju. Jednak wskutek zużywania się akumulatora zachodzą w nim procesy, które mogą doprowadzić do zwarcia (m.in. tworzenie się dentrytów litu).
5 Tesli spłonęło już na lawecie. Wygląda na samozapłon, ale producent udaje Greka
Jeśli jest szansa na samoistną eksplozję, to zapewne w końcu do niej dojdzie. Pokazały to zresztą przypadki z całego świata. Obawy o wzniecenie pożarów baterii ma BMW, które prosi swoich klientów, aby nie ładowali swoich hybryd plug-in. Wewnętrzne dochodzenie wykazało, że w ogniwach dostarczonych przez Samsunga może dojść do zwarcia. Zbadano, że takie ryzyko występuje zwłaszcza w momencie pełnego naładowania baterii.
Których BMW dotyczy problem?
Teraz BMW musi przeprowadzić na swój koszt dużą akcję serwisową. Większość pojazdów, w których może dojść do pożaru jest w Europie. To 26 900 egzemplarzy, spośród których prawie 1/3 jest już sprzedana. Pozostałe znajdują się u dealerów (wyprodukowanych między 20 stycznia a 18 września 2020). Modelami, których dotyczy problem są BMW Serii 2 Active Tourer, Seria 3, 5, 7, X1, X2, X3, X5. Uwzględniono także modele i8 oraz Mini Countryman PHEV. Co ciekawe, podobną akcję zrobili już wcześniej inni producenci, bowiem baterie Samsunga pojawiły się też w hybrydowym Fordzie Kuga, Land Roverze Discovery Sport i Range Roverze Evoque.
Gdyby to zależało wyłącznie od producentów, to z pewnością na razie nie robiliby ani samochodów elektrycznych, ani hybryd. Jednak rzeczywistość jest taka, że Unia Europejska narzuciła rygorystyczne limity średniej emisji spalin, której spełnienie jest możliwe tylko przy sprzedaży niskoemisyjnych. Co jakiś czas dostajemy jednak kolejne potwierdzenia, że baterie litowo-jonowe to technologia, która nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo, nie mówiąc o konkurencyjnej wydajności względem spalinówek.
Czy Diesel nie będzie jednak taki zły?
Czy zatem może to oznaczać zwrot i ułaskawienie silników Diesla lub benzynowych? W teorii nie, bowiem wszyscy będą dążyć do zmniejszenia produkcji dwutlenku węgla. Jedyną szansą dla konstrukcji spalinowych wydaje się obecnie rozwój paliw syntetycznych, z których nie powstaje CO2 i inne szkodliwe związki. Jednak ich rozwój zajmie lata, podobnie zresztą jak baterii półprzewodnikowych, które mają być tym, czego auta elektryczne naprawdę potrzebują.