W Stanach Zjednoczonych trwa dochodzenie w sprawie zdarzenia z 24 września w Nevadzie, w którym spłonęła laweta z pięcioma Teslami i jednym Subaru na pokładzie. Rzecznik amerykańskiego producenta zaprzecza jakoby do zapłonu doszło z winny ich produktów.
Tesla sugeruje wręcz, że ogień musiał zostać zaprószony przez holujący lawety samochód ciężarowy. Problem w tym, że ogień się na nim nie pojawił, ani na pierwszej z dwóch ciągniętych lawet. Kierowca zespołu pojazdów zdążył nawet odczepić ostatnią przyczepę, aby nie doszło do zajęcia się ogniem pozostałych aut. Pożar był tak wielki, że zagrażał drzewom przy autostradzie międzystanowej.
W przeszłości bezpieczeństwo konstrukcji Tesli zostało podważone po tajemniczej eksplozji Model S w Szanghaju. Producent wystosował potem oświadczenie, w którym poinformował, że przyczyną był błąd w jednym z modułów baterii, co miało wymagać jedynie korekty w oprogramowaniu.
Tesla Model S spłonęła na podziemnym parkingu. Nagranie z monitoringu obiegło świat