W ubiegłym roku szef zespołu Ferrari zapewniał, że to Sebastian Vettel jest numerem jeden. Szybko jednak przekonał się, że na papierze i w myślach może mieć jedno, ale na torze to debiutujący w zespole Charles Leclerc prezentował się o wiele lepiej. Koniec końców Monakijczyk zakończył sezon przed Niemcem.
Ekipa z Maranello bardzo często w pierwszej fazie sezonu blokowała młodego kierowcę na korzyść byłego mistrza świata, co temu nie do końca się to podobało. Z czasem jednak Binotto i reszta włodarzy zespołu przekonali się, że Leclerc dysponuje znacznie lepszym tempem.
Mattia Binotto: Uwierzcie mi, że na początku roku mieliśmy kilka trudnych spotkań, w trakcie których musieliśmy odpowiednio zarządzać sytuacją. Rok 2020 obaj kierowcy zaczną jednak na równym poziomie. Nie będzie numeru jeden.
Takie słowa szefa zespołu oznaczają, że na starcie sezonu 2021 obaj kierowcy startują z czystą kartą. Temu któremu będzie się lepiej powodzić na torze, będzie mógł na tym więcej skorzystać, jeżeli chodzi o strategię.
Charles Leclerc od kilku dni ma nowy kontrakt w Ferrari na mocy którego ma zarabiać aż trzy razy więcej. Znając jego ambicje i podejście, będzie chciał udowodnić, że warto w niego inwestować.
Ferrari ogłasza zwycięstwo i daje mocnego pstryczka w nos Red Bullowi