Kajetan Kajetanowicz świetnie rozpoczął batalię o mistrzostwo świata WRC3. Czy jednak zwycięstwo na start sezonu moze oznaczać tytuł? Sprawdźmy, co pokazuje historia.
WRC3 czy WRC2?
Cykl WRC3 w obecnej formie powstał w zeszłym roku i jest przeznaczony dla prywatnych zawodników w autach klasy R5 i Rally2. Wcześniej zawodnicy rywalizowali w klasyfikacji WRC2 i również ją wezmę pod uwagę w statystycznych rozważaniach.
Pierwszy sezon WRC2 zorganizowano w 2013 roku. Wówczas w światowym czempionacie zrezygnowano z cyklu PWRC dla aut grupy N oraz SWRC, który gromadził kierowców samochodów S2000. W dobie dopiero pojawiających się aut klasy R5, to WRC2 było areną zmagań „drugiej ligi”, w której w pierwszym sezonie różnorodność dorównywała widokom z kalejdoskopu.
Pierwszym historycznym mistrzem świata WRC2 został Robert Kubica. Polak był najlepszy w pięciu ze swoich siedmiu startów. Co ciekawsze sezon zaczął od najsłabszego rezultatu i w Rajdzie Portugalii był szósty. Do pięciu triumfów dołożył także drugie miejsce w Finlandii. Wicemistrzem został wówczas Abdulaziz Al-Kuwari, a trzeci był Jurij Protasow.
Kto wygrywał w pierwszym starcie?
Już rok później triumfator w swoim pierwszym występie wywalczył mistrzowską koronę. Najlepszy był Nasser Al-Attiyah, który na start wygrał Rajd Portugalii. Rok później Katarczyk powtórzył swój sukces, który rozpoczął od wygrania Rajdu Meksyku.
Co ciekawe sytuacja, gdy po wygraniu pierwszego rajdu w sezonie kierowca zdobywał mistrzowską koronę powtarzała się jeszcze trzykrotnie. W 2017 roku Pontus Tidemand wygrał Rajd Szwecji, w 2018 Jan Kopecky był najlepszy w Monte Carlo, a w zeszłym roku Jari Huttunen wygrał w Szwecji.
Zawsze były punkty
Jeśli przyszłym mistrz nie wygrywał pierwszego swojego startu, to zawsze zdobywał punkty. W 2016 roku Esapekka Lappi był trzeci w Rajdzie Szwecji, a w 2019 roku Pierre-Louis Loubet wywalczył zaledwie punkt w domowym Rajdzie Korsyki.
Jak widać zwycięstwo wielokrotnie ułatwiało walkę o mistrzowski tytuł. Słabszy start nie oznaczał jednak całkowitego wykreślenia z listy pretendentów. Jedno jest jednak pewne. Czeka nas niezwykły sezon polskich emocji.