Kimi Raikkonen w pierwszej części sezonu spisywał się bardzo przyzwoicie, jako kierowca Alfy Romeo. Punktował, nie rozbijał bolidu i swoje ogromne doświadczenie przekładał na całokształt swojej pracy. Od Grand Prix Węgier coś jednak, jakby w nim pękło i dobra passa została przerwana.
Fin w ostatnich ośmiu wyścigach ani razu nie znalazł się w pierwszej dziesiątce, a dwukrotnie nie ukończył wyścigu. 40-letni kierowca ma przed sobą jeszcze dwa Grand Prix w tym sezonie i doskonale wie, że nie będzie w nich łatwo poprawić dorobku punktowego. Raikkonen wychodzi z założenia, że skoro i tak nie punktuje to może być ostatni. A to miejsce jak wiadomo ”zarezerwowane” jest dla bolidu Williamsa, a najczęściej niestety dla Roberta Kubicy.
Kimi Raikkonen: Na pewno wcześniej było lepiej niż w ostatnich wyścigach, ale gdy dojeżdżasz do mety na jedenastym miejscu, to nic nie dostajesz. Dlatego równie dobrze mógłbym być ostatni. Nie robi mi to różnicy. Jeżeli chodzi o ostatni wyścig jestem rozczarowany. Były pozytywy, ale efekt końcowy jest taki sam jak ostatnio. Miałem dobre pierwsze okrążenie, ale nie byłem w stanie utrzymać pozycji. Wyprzedziłem Magnussena, ale ogólnie brakowało nam prędkości. W efekcie zużywamy opony mocniej niż inni. To nam nie pomaga.
Alfa Romeo wydawała już jakiś czas temu komunikat, że zaprzestała rozwijać obecny bolid. Prace mają skupić się teraz wyłącznie na przyszłorocznej rywalizacji.
Toto Wolff: To naturalne, że kierowcy marzą o Ferrari. Jeżeli Hamilton odejdzie są inni