Diesel, benzyna – nieważne. Samochody z tradycyjnymi napędami są przedstawiane w Polsce, jako główni truciciele środowiska. Kolejne dni pandemii koronawirusa zupełnie temu przeczą.
Dziennik Gazeta Prawna informuje, że poziom smogu w Polsce nadal utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Ruch w miastach jest jednak od jakiegoś czasu znacznie ograniczony. Jednak Diesel nie jest taki zły? Może i jest, ale w naszym kraju są znacznie poważniejsze źródła zanieczyszczeń powietrza.
W artykule Dziennik Gazeta Prawna czytamy, że w Rzymie poziom zanieczyszczeń spadł w stosunku do ubiegłego tygodnia. Podobnie sytuacja wygląda na Półwyspie Iberyjskim – w Barcelonie i Lizbonie. W tych miastach stężenie CO2 w powietrzu spadło o 40%. „W Nowym Jorku, gdzie ruch samochodowy spadł o ponad 1/3, odnotowano spadek emisji dwutlenku węgla i metanu o ok. 10 proc., a czadu (CO) aż o 50 proc. Rekordowo dobre są też wskaźniki jakości powietrza w zaliczanych do grona najbardziej zaczadzonych miast indyjskich, w tym w stolicy kraju Nowym Delhi”
Koronawirus: Nowe obostrzenia. „Spędźmy najbliższe dwa tygodnie w maksymalnej izolacji”
A w Polsce? Aż chce się napisać, no jak to u nas. Po raz kolejny jesteśmy w pod tym kątem w światowej czołówce. W sobotę Warszawa w niechlubnym rankingu zajmowała pierwsze miejsce. Na podium załapał się również Kraków, który był pod tym względem na miejscu trzecim. „Dwa polskie miasta wyprzedziły m.in. Dubaj, Dżakartę, Hanoi, Mumbaj czy Rijad” – informuje gazeta.
Dziennik wyjaśnia również, skąd u nas tak wysoki poziom zanieczyszczeń powietrza, mimo znacznie zmniejszonego ruchu ulicznego. „U nas w relatywnie znacznie większym stopniu pochodzą one z wytwarzania ciepła, na które koronawirusowe restrykcje nie mają większego wpływu. Nie da się wykluczyć, że lekkie spadki – związane z ograniczaniem intensywności ruchu ulicznego i aktywności przemysłu – staną się z czasem widoczne także nad Wisłą”. Na ten moment jednak musimy jeszcze trochę poczekać.