Współczesne samochody są coraz bardziej naładowane technologią. W teorii ma ona podnieść komfort i bezpieczeństwo, ale w praktyce może doprowadzić np. do kradzieży pojazdu albo zdalnego przejęcia nad nim kontroli. Firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem opublikowała raport, który pokazuje, że w ciągu czterech ostatnich lat liczba ataków hakerskich na samochody wzrosła siedmiokrotnie!
Samochód i atak hakerski w jednym zdaniu – jeszcze kilkanaście lat temu takie połączenie nie miało większego sensu, ale czasy się zmieniają. Samochody posiadają coraz więcej zaawansowanych technologii, jak wi-fi, systemy wspomagające jazdę czy bezkluczykowe odpalanie, które już teraz stanowią łakomy kąsek dla hakerów. Wraz z rozwojem systemów autonomicznych, niebezpieczeństwo cyberataktów w branży motoryzacyjnej będzie jeszcze wzrastać.
W ostatnim roku liczba ataków wzrosła o 100 proc.
Raport na temat cyberbezpieczeństwa w motoryzacji przygotowała firma Upstream Security. Publikacja przybliża liczbę ataków hakerskich na szeroko rozumianą branżę motoryzacyjną (od firm po konsumentów) w latach 2010-2019. Z publikacji wynika, że w latach 2016-2019 liczba cyberataków wzrosła siedmiokrotnie, przy czym rok 2019 był rekordowy – dokonano w nim dwa razy tyle ataków, co w 2018.
Raport dzieli hakerów na czarne i białe kapelusze. Czarne to te, które działają w tzw. złej wierze, czyli w celu zakłócenia działalności gospodarczej, kradzieży własności albo żądania okupu. Z kolei białe kapelusze prowadzą działalność hakerską w celu ostrzeżenia firm i konsumentów przed lukami w bezpieczeństwie. W tym roku czarne kapelusze odpowiadały za 57 proc. incydentów, a białe tylko za 38 proc. Pozostałe ataki autorzy raportu kategoryzują jako „inne”.
1/3 incydentów dotyczyła ataków bezkluczykowych
W raporcie wyliczono, że w ciągu ostatnich 10 lat najczęściej łupem hakerów padały systemy bezkluczykowe (30 proc.), serwery (27 proc.) i aplikacje mobilne (13 proc.).
Najczęstsze incydenty to kradzieże samochodów i włamania (31 proc.), kontrola systemów samochodowych (27 proc.) oraz naruszenia danych i prywatności (23 proc.).
Zdecydowana większość incydentów w 2019 r. dotyczyła ataków zdalnych – 82 proc. Takie ataki nie wymagają fizycznego dostępu do pojazdu i można je przeprowadzić z dowolnego miejsca na świecie.
Raport opiera się na publicznie zgłaszanych atakach cybernetycznych w branży motoryzacyjnej od 2010 r. Przez ten czas odnotowano 379 incydentów, z czego ok. 160 pochodzi z tego roku.
Branża przeznaczy miliardy na cyberbezpieczeństwo
Koncerny samochodowe muszą sobie zdawać sprawę, że rozwój technologii wiąże się ze wzrostem ryzyka. Wkrótce zabezpieczenie samochodu przed atakami hakerów będzie dla klientów tak samo ważne, jak zabezpieczenie własnego konta bankowego.
Tutaj nawet nie chodzi o kradzież mienia, ale o bezpieczeństwo użytkowników – znane są już przypadki, gdy hakerzy przejmowali kontrolę nad modułem hamulców i zatrzymywali pojazd na drodze. Analitycy IHS Automotive już kilka lat temu szacowali, że możliwość zdalnego zablokowania hamulców występowała w 20 proc. samochodów sprzedawanych na świecie w 2015 r.
Z samochodami wkrótce będzie tak, jak ze smartfonami. Ci, którzy nie ufają telefonom podłączonym do internetu, wolą korzystać z klasycznych komórek, które nawet nie zaznały technologii ekranów dotykowych. Jeśli zabezpieczenia przed cyberprzestępcami nie będą skuteczne, posiadanie wysłużonego samochodu sprzed 20 lat okaże się lepszą opcją, niż zakup Mercedesa za ćwierć miliona złotych – np. takiego jak ten na filmiku poniżej. Złodzieje zwinęli go z podjazdu w kilkadziesiąt sekund właśnie dzięki systemowi bezkluczykowemu.
Autopilot Tesli bezużyteczny w Europie. Wszystko za sprawą kolejnej aktualizacji