George Russell przyznał, że jest zaskoczony jak dużą ilością obowiązków zasypywany jest kierowca Formuły 1. Weekend wyścigowy to dla zawodników ogrom pracy, jeżeli chodzi o zobowiązania wobec sponsorów oraz mediów.
Brytyjczyk w przeszłości występował w Formule 3 i Formule 2. Skala jest wręcz nie do porównania, jeżeli chodzi o zobowiązania kontraktowe. Russell przyznaje, że najchętniej chciałby przyjechać na godzinę przed startem, przygotował się i realizował swoją pracę.
George Russell: Nie byłem przygotowany na to jak intensywny jest weekend F1. Czasem nie masz nawet czasu, by oddychać. Pewnego dnia zapomniałem powiedzieć ekipie, o której mają przygotować mój lunch. Efekt był taki, że skończyłem rozmowy z dziennikarzami, a dla mnie nie było nic do jedzenia. To wywołało niepotrzebny stres. Nawet przed samym wyścigiem jesteśmy przepytywani, a przecież szykujemy się do pracy. Czy ktoś widział, by 10 minut przed meczem tenisa ktoś pytał Nadala czy Federera jak się czują?
Nadmierna ilość obowiązków ciążąca na kierowcach nie jest niczym nowym. Pozostaje im tylko pogodzić się z tym, że są najbardziej reprezentatywnymi osobami w zespole.
Robert Kubica: Moje ograniczenia? Najgorsze jest wytarcie tyłka