Mamy już elektrycznego Mustanga, mamy też elektryczne Porsche. Ale to wciąż za mało, żeby Ferrari przestało podchodzić do tematyki elektromobilności jak do jeża. Producent włoskich supersamochodów twierdzi, że technologia aut na baterie nie jest jeszcze na tyle dopracowana, żeby sygnować ją logiem Ferrari.
Temat elektrycznego Ferrari powraca jak bumerang. Mimo, że era elektrycznych supersamochodów dopiero przed nami, to chyba właśnie producent z Maranello będzie tym, który ostatecznie zdecyduje, kiedy ona nadejdzie. A może to nastąpić dopiero w 2025 r., bo wtedy – według zapowiedzi Włochów – ma szansę ukazać się pierwsze elektryczne Ferrari.
Spalinowe Ferrari od 4 lat miażdży konkurencję
Jakiś czas temu szef technologii we włoskiej marce – Michael Leiters – przekonywał w rozmowie z magazynem „Autocar”, że elektrycznego Ferrari nie będzie. Twierdził, że technologia baterii wykorzystywanych w samochodach elektrycznych nie jest jeszcze gotowa do wykorzystania w pojazdach Ferrari. Tłumaczył również, że problemem „elektryków” jest nie tylko ich niski zasięg – który może być problematyczny w samochodach osiągających ekstremalne prędkości – ale również brak dźwięku, co bynajmniej nie jest błahostką w przypadku samochodów sportowych.
Leiters wie co mówi, bo akurat Ferrari zna się na silnikach spalinowych jak mało kto. Wystarczy wspomnieć, że ich współczesny 3,9-litrowy napęd twin-turbo V8 z Ferrari 488 GTB triumfował aż czterokrotnie w konkursie Engine of the Year – wygrywał w latach 2016, 2017, 2018 i 2019! Silnik dysponuje mocą 670 KM i brzmi obłędnie. Włosi nie na darmo budowali latami swoje dziedzictwo, żeby teraz wszystko pogrzebać za sprawą napędu elektrycznego, który w najlepszym przypadku będzie… po prostu przyzwoity.
Ale wracając do elektryków: przedstawiciel Ferrari we wspinanej rozmowie stwierdził, że jeszcze za wcześnie na erę elektrycznych supersamochodów. W odniesieniu do takich samochodów jak Porsche Taycan i Tesla Model S powiedział, że te auta zaliczają się raczej do grupy „sportowych sedanów”.
Elektryczne Ferrari najwcześniej za 5 lat
Włosi nie zmieniają argumentacji i dalej twierdzą, że technologia samochodów elektrycznych wciąż wymaga dopracowania. Ale tym razem przyznają, że elektryczne Ferrari w końcu powstanie. Taką informację przekazał CEO Ferrari Louis Camilleri podczas spotkania z dziennikarzami w Maranello.
Dyrektor włoskiego koncernu podkreślił, że obecnie firma realizuje strategię rozpisaną do 2022 r. i jednym z jej elementów są pojazdy hybrydowe – to na tej technologii obecnie się skupiają. Dodał jednak, że firma zastanawia się nad pojazdem elektrycznym typu grand tourer, jednak nie ma co liczyć, że ten pojawi się przed 2025 r.
“Technologia elektrycznych baterii nie jest jeszcze w miejscu, w którym być powinna” – powiedział Camilleri. Zaznaczył, że istnieją różne problemy, jak np. szybkość ich ładowania, dlatego temat w pełni elektrycznego pojazdu z Maranello to na razie jeszcze pieśń przyszłości.
Ferrari zresztą od dawna podkreśla, że obecnie priorytetem marki jest rozwój technologii hybrydowych. Camilleri już przed rokiem zapowiadał, że do 2022 r. aż 60 proc. nowych samochodów Ferrari będzie hybrydowe.
„Nikt nie potrzebuje 800 KM, ale każdy chce je mieć”. Ferrari walczy o przetrwanie silników V12