Australia na pewno nie jest i przez dłuższy czas nie będzie miejscem, które będzie dobrze kojarzyło się dla Haasa. Mechanicy tego zespołu drugi rok z rzędu na inaugurację sezonu Formuły 1 w Australii przymocowali Romainowi Grosjeanowi koło w taki sposób, że odpadło.
Dwanaście miesięcy temu zespół z Ameryki nie dokręcił odpowiednio koła w pit-stopie na torze Albert Park obu swoim kierowcom. Wówczas na Hassa spadła duża fala krytyki, bo uciekło im kilka punktów. Inna kwestia, że stali się obiektem drwin. Sytuacja miała się już nigdy nie powtórzyć, ale wróciła. I to w tym samym miejscu. Tyle tylko, że pech spotkał jednego z kierowców.
Gunther Steiner: To deja vu. Można zobaczyć, że był problem podczas postoju. Romain stracił siedem sekund i było po wyścigu – nawet gdyby dotarł do mety, nie miałby punktów. Puściła nakrętka. Była na miejscu, ale kiedy ją odkręcasz i zakręcasz, ulega uszkodzeniu. Niszczy się gwint. Po 15 okrążeniach puściła, bo została zakręcona siłą.
Grosjean stał na stanowisku serwisowym łącznie przeszło dziesięć sekund. Mechanicy mieli problem z przykręceniem przedniego lewego koła. Choć wrócił na tor to jednak nie na długo, gdyż w pewnym momencie koło uległo poluzowaniu i Francuz stanął na poboczu.
Robert Kubica na starcie | Start wyścigu | Grand Prix Australii 2019 | F1