Christian Nimmervoll przekonuje na łamach Motorsport-Total.com, że Claire Williams blefowała dementując plotki o rozmowach z Dmitrijem Mazepinem na temat sprzedaży zespołu ROKiT Williams Racing.
– Nie mam zamiaru sprzedawać Williamsa – mówiła Claire Williams. – Nie spotkałam się z p. Mazepinem. Mieliśmy niezobowiązującą rozmowę w zeszłym roku, ale potem nie było dalszych dyskusji.
Te słowa teoretycznie powinny uciąć temat. Tym bardziej, że tę wersję potwierdził szanowany w środowisku F1 – włoski dziennikarz, Robert Chinchero. Jednak niemiecki kolega po fachu twierdzi, że według jego kilku wiarygodnych informatorów, rozmowy z rosyjskim miliarderem są faktycznie prowadzone.
Obsesja na Strolla
Na poparcie swojej tezy, Nimmervoll przytacza okoliczności, które świadczą o obsesji Dmitrija Mazepina w rywalizacji z Lawrencem Strollem. Kanadyjczyk wygrał z Rosjaninem batalię o nabycie zespołu Force India (obecnie Racing Point), ale Mazepin nadal pragnie mieć własny zespół F1.
Rywalizacja obu biznesmenów ciągnie się już od dłuższego czasu. Gdy Stroll kupił czołowy zespół F3 Prema, Mazepin mocno zainwestował w Hitech. Kanadyjczyk swego czasu nabył starsze bolid Williamsa, aby przygotować syna do startów w F1. Rosjanin porozumiał się wówczas z Mercedesem w sprawie przejęcia ich starszego samochodu.
Zaangażowanie w F1 trwa raczej do dziś, ponieważ Mazepin nie ułatwił nabycia nowych terenów do rozbudowy fabryki Racing Point w Silverstone. Gdy Stroll był wstępnie dogadany z rolnikiem sąsiedniej działki, wkroczył Mazepin oferując 2 razy więcej. W końcu Racing Point nabyło działkę, ale po kilkukrotnie zawyżonej wartości.
Superlicencji nie da się kupić
Nie można zatem wykluczyć, że Williams stosuje tylko zasłonę dymną, dementując rozmowy z Mazepinem. Negocjacje pogrążonego w głębokim kryzysie utytułowanego zespołu nie byłyby łatwiejsze w blasku reflektorów.
Ewentualne nabycie Williamsa przez 51-latka zapewne wiązałoby się z utworzeniem miejsca w zespole dla syna biznesmena, Nikity Mazepina. Kierowca z Moskwy na razie nie ma wyników, aby zapewnić sobie wystarczającą liczbę punktów do superlicencji (jest 15. w F2). Jednak gdyby mu się to udało, to mówi się, że pierwszym do zwolenienia mu miejsca byłby Robert Kubica.