Gdyby stworzyć listę najbardziej ikonicznych miejsc z historii Rajdowych Mistrzostw Świata, w czołówce z pewnością znalazłby się odcinek El Condor. Kulminacyjne pole bitwy w Rajdzie Argentyny jest ciekawym ewenementem w WRC.
Wydawać by się mogło, że powinna być to próba, na której załogi pozostawione są same sobie na kompletnym odludziu. Trasa znajduje się wysoko w górach Traslasierra na wysokości nawet 2100 m n.p.m. Nie ma tam żadnych bocznych dróg dojazdowych, parkingów czy oficjalnych stref kibica z punktami gastronomicznymi.
Powód do asado
Jednak załogi zawsze pokonują odcinek w szpalerze tłumu kibiców, co jest kojarzone bardziej z zamierzchłymi czasami legendarnej grupy B (lata 80′). Jest to możliwe, dzięki temu, że fani na długo przed startem zajmują miejsca na setkach niewielkich skał. Nie odstrasza ich to, że muszą wręcz rozbić tam biwak, czasem 2 dni przed właściwym etapem. Dodatkowo potrafią tam panować naprawdę nieprzyjemne, zimowe warunki.
Z jakiegoś powodu, w tak teoretycznie spartańskich warunkach, argentyńscy kibice potrafią się świetnie bawić, mimo kilkudziesięciu godzin oczekiwania na samochody WRC. W końcu bycie zapalonym kibicem to nie jest tylko oglądanie zmagań sportowych. To także współprzeżywanie całej otoczki wydarzenia. Dlatego też pośród setek namiotów i śpiworów, co jakiś czas rozpalane są ogniska/grille (w lokalnej tradycji nazywa się to asado). Gdy dochodzi do tego alkohol, atmosfera robi się naprawdę gorąca i wesoła.
Odcinek skalisty
Rajd Argentyny jest rajdem szutrowym, ale oglądając nagrania z El Condor można odnieść wrażenie, że samochody jeżdżą wręcz po skałach. Na drodze nie brakuje kamieni, czasem głazów. Miejscami droga zwęża się tak bardzo, że delikatne wychylenie auta może zakończyć się spektakularną kraksą.
W tym sezonie po raz drugi z rzędu odcinek ma 16,43-kilometrową konfigurację z podjazdem w górę. OS Copina – El Condor (w tegorocznej edycji ponownie jako Power Stage) słynie także z charakterystycznych, stalowych mostów. To właśnie błąd na wejściu na jeden z nich pozbawił w 2017 r. Elfyna Evansa pierwszego zwycięstwa w WRC. Thriller przed dwoma laty o 0,7 sekundy wygrał Thierry Neuville.
El Condor stanowił także w 2016 r. wyjątkowe miejsce dla nieobecnego dziś w WRC, Haydena Paddona. Obiecujący Nowozelandczyk odniósł wtedy swoje jedyne zwycięstwo w Rajdowych Mistrzostwach Świata. W sieci dostępny jest jego onboard (wideo powyżej), na którym widać konfigurację downhillową. Takie nagrania czasem otwierają oczy, udowadniając jak niepodrabialnym miejscem jest odcinek w prowincji Cordoba.