Czarne chmury gromadzą się na głową Włodzimierza Cimoszewicza, który przed kilkoma dniami potracił rowerzystkę. Okazuje się, że poruszał się samochodem bez ważnych badań technicznych.
Informację o braku badań technicznych ujawnił jako pierwszy dziennikarz śledczy Piotr Nisztor, co następnie potwierdził rzecznik białostockiej policji. Samochód nie miał ważnych badań technicznych od października 2018 roku.
Były premier o całym zdarzeniu nie poinformował policji, a ta o sprawie dowiedziała się całkiem przypadkowo.
”Do potrącenia rowerzystki doszło w ubiegłą sobotę ok. godz. 08.00 rano, ale o tym fakcie policjanci dowiedzieli się dopiero ok. godz. 11.00 i to nie z ust Włodzimierza Cimoszewicza Policjanci z patrolu przypadkowo zauważyli, że ktoś pakuje uszkodzony rower do samochodu. Zaczęli pytać co wydarzyło się na przejściu dla pieszych. Od właściciela samochodu dowiedzieli się, że doszło do potrącenia rowerzystki, a ofiara zderzenia znajduje się w szpitalu. Ok. 70– letnia kobieta nie była jednak zbyt rozmowna. Potwierdziła, że zderzyła się z volkswagenem Włodzimierza Cimoszewicza. Dopiero wtedy policjanci udali się do domu byłego premiera. Badanie alkomatem wykazało, że polityk był trzeźwy w momencie pomiaru. Cimoszewicz nie miał jednak szczęścia jeśli chodzi o badanie techniczne swojego samochodu.” – ujawnił portal wPolityce.pl
Włodzimierz Cimoszewicz po wypadku w Hajnówce zgodnie z wolą poszkodowanej odwiózł ją do mieszkania. Dopiero po namowach została zawieziona do szpitala przez znajomego byłego premiera.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo, w którym wyjaśnia okoliczności sobotniego zdarzenia w Hajnówce.