Budowa fabryk na Węgrzech nie jest już priorytetem dla koncernów BMW i Daimler. Powodem jest szukanie oszczędności, co wywołał kryzys w niemieckiej branży motoryzacyjnej m.in. przez aferę z silnikiem Diesla.
Daimler już oficjalne zadecydował, że nie będzie w najbliższym czasie rozbudowywać fabryki w Kecskemet. Podobnie ma się inwestycja BMW w Debreczynie, choć tutaj jeszcze nikt o tym wprost nie mówi. Taką sytuację wymusza także perspektywa nadchodzących zmian, które nie wiadomo jeszcze, jak się zakończą.
Chodzi m.in. o brexit, który wciąż pozostaje wielką niewiadomą. Niepokój budzi również niepewność związana z konfliktem handlowym na linii Stanów Zjednoczonych z Chinami. Do tego wszystkiego Donald Trump grozi obłożeniem cłem aut z Unii Europejskiej. Nie można pominąć także zmian związanymi z ograniczaniem emisji spalin.
Jaka donosi dziennik „Handelsblatt” Daimler już znacząco tnie swoje wydatki. Producent rezygnuje m.in z usług firm sprzątających, cateringu, a pracownicy już tak chętnie nie są wysyłani w delegacje. Mercedes do 2021 roku planuje oszczędności w wysokości 8 mld euro, a BMW do 2022 roku – 12 mld euro.
Budowa zakładu BMW pod Debreczynem miała zacząć się w drugim półroczu 2019 roku i kosztować około miliarda euro. Miało tam powstawać rocznie 150 tys. samochodów.