Dla wielu miłośników motoryzacji Ferrari już nie kojarzy się z wierzgającym ogierem, a potulnym kucykiem. Wielki szok wśród fanów marki supersamochodów wywołał ustępujący dyrektor generalny, John Elkann. W jego ocenie, spodziewany w Unii Europejskiej od 2035 r. zakaz silników Diesla i benzynowych, Ferrari „przyjmuje z zadowoleniem”.
Takie słowa wywołały prawdziwą burzę w sieci. W końcu Ferrari to ikona sportowych samochodów, których wyróżnikiem jest nie tylko prędkość, ale i ryk wielkich silników. Jeszcze w ubiegłym roku producent z Maranello wykluczał zbudowanie elektrycznego supersamochodu. Jednak po tym jak macierzysty Fiat Chrysler Automobiles utworzył z PSA koncern Stellantis śpiewka się zmieniła. Czynniki ekonomiczne i klimatyczne zakneblowały usta Ferrari.
Z takim „wsparciem” nie liczmy na silniki Diesla lub benzynowe
O tym, że piekło zamarzło dowiedzieliśmy się w kwietniu, gdy Ferrari ogłosiło, iż w 2025 r. zaprezentuje elektryczny supersamochód. To jaki rygor panuje w strukturach koncernu Stellantis dowiedzieliśmy się z ust samego Johna Elkanna. Potomek włoskiej rodziny Agnelli, która kontroluje Ferrari poprzez swoją firmę inwestycyjną Exor, 1 września odda stery weteranowi branży technologicznej Benedetto Vignie. Na odchodne wypowiedział jednak dosłownie elektryzujące słowa.
Zapytany o proponowany przez Unię Europejską zakaz silników Diesla i benzynowych od 2035 r. określił „mile widzianym”. „Możliwości stworzoną przez elektryfikację, elektronikę i inne dostępne technologie, pozwolą nam tworzyć jeszcze bardziej wyraziste i unikalne produkty” – powiedział Elkann. Takie słowa mogą nieco zaskakiwać w kontekscie marki, która z potężnych silników spalinowych uczyniła kluczowy wabik na klientów.
Coraz więcej prądu w Ferrari
Jednak elektryfikacja w Ferrari nie jest już taką nową rzeczą. Na razie Włosi rozwijają się w dziedzinie hybryd. Pierwszym nieśmiałym krokiem w tym kierounku był LaFerrari z 2013 r. Teraz fabryka w Maranello zachęca do kupowania SF90 Stradale z hybrydowym V8 oraz 296 GTB ze zelektryfikowanym V6. Wkrótce zobaczymy pierwszy w historii SUV tej marki, Ferrari Purosangue, które też spodziewane jest z dodatkowym silnikiem elektrycznym. To może jeszcze nie koniec V12 z Maranello, ale z pewnością władze Ferrari już zrozumiały, że publiczny opór wobec samochodów elektrycznych to droga do upadłości.