Świat sportów motorowych coraz bardziej goni za elektryfikacją używanych pojazdów i już w przyszłym roku na odcinkach WRC zobaczymy hybrydowe samochody klasy Rally1. Czy to jednak zadowala wszystkich?
Jakiś czas temu Hyundai jako ostatni obecny producent w stawce potwierdził, że stworzy hybrydową konstrukcję. Wcześniej zapewnili o tym właściciele Toyoty i M-Sportu, co oznacza, że minimum trzech producentów będziemy oglądać w mistrzowskiej batalii.
– Świat się zmienia i dużo mówi się o tym, że przemysł samochodowy zmierza w stronę elektryfikacji. Musimy postępować zgodnie z tym, co robią fabryki. Gdybyśmy nie współgrali z nimi, WRC nie byłoby interesujące – tłumaczył Jari-Matti Latvala, szef zespołu Toyoty dla fińskiego Rallit.
Toyota planuje pierwsze testy nowej konstrukcji w lipcu. M-Sport już pochwalił się uruchomieniem nowej jednostki napędowej i ma za sobą pierwsze jazdy. Hyundai po niedawnym ogłoszeniu programu dopiero może zabrać się mocniej do pracy. Terminy nie są jednak tak kluczowe dla Latvali.
– Nawet poprzedni samochód można było stworzyć w pół roku. Myślę, że wystarczy nam czasu. Jest ciasno, ale poradzimy sobie – dodał.
Po stworzeniu hybrydowych napędów wydaje się, że kolejnym krokiem będzie pełna elektryfikacja WRC. Fin jednak nie chce uczestniczyć w takich rajdach.
– W pełni elektryczne samochody nie sprawdzą się w rajdach. Jeśli nie będzie dźwięku, nie będzie zainteresowania. To nie zadziała. Mam nadzieję, że szybko dostępne staną się paliwa alternatywne oraz, że rozwijane będą biopaliwa. Samochody WRC mogą być napędzane hybrydami i takimi paliwami. Na oesach byłoby to najlepsze połączenie – zakończył.