W 2005 roku w Kantonie otwarto pierwszy salon Ferrari-Maserati w Chinach. Niecałe siedem lat później jego właściciel został skazany przez sąd za korupcję i trafił do więzienia.
Wydawać by się mogło, że jest to klasyczna historia biznesowa, która po prostu się nie udała. I pewnie by tak było gdyby nie fakt, że w opuszczonym budynku wciąż znajdują się trzy wspaniałe supersamochody, które zbierają kurz i czekają, aż ktoś się nimi zainteresuje.
Cudowny zbieg okoliczności
James Wan – znany z Instagrama fotograf znalazł te ukryte skarby zupełnie przypadkiem. Kiedy w końcu udało mu się dostać do wnętrza budynku – opublikował zdjęcia samochodów w mediach społecznościowych. W salonie znajduje się Porsche Carrera GT , Ferrari 575 Superamerica z manualną skrzynią biegów (jeden z 43 wyprodukowanych egzemplarzy!) oraz Corvetta C5 Z06. Auta jak gdyby nigdy nic stoją w tym samym miejscu, w którym ktoś zaparkował je prawie dziesięć lat temu.
W starej hali odkryli 300 wspaniałych samochodów. Kolekcjonerzy już ostrzą sobie zęby na te perełki
Dlaczego o nich zapomniano?
Jak się okazało, właściciel zapomnianego salonu trafił do więzienia w 2012 roku tuż po tym, jak prezydent Xi Jinping uchwalił przepisy antykorupcyjne i antykonsumpcyjne, mające na celu zniechęcenie społeczeństwa do kupowania wysokiej klasy luksusowych produktów. Salon został zamknięty na dobre, a samochody dalej czekają na nowych właścicieli. Problem polega jednak na tym, że surowe chińskie prawo aktualnie nie pozwala na ich licytację.
To prawdziwe perełki
Zdecydowanie najciekawsze jest Porsche GT, które dziś osiąga cenę miliona dolarów. Jest to model napędzany 5,7-litrowym V10 o mocy 612 KM i 590 Nm, który osiąga 100 km/h w 3,9 sekundy i rozpędza się do 330 km/h. Samochód to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów tym bardziej, że ma na sobie lakier Zanzibar Metalic, w którym wyprodukowane zostały tylko trzy sztuki tego auta na świecie.
Niemniej ciekawe jest Ferrari. Model 575 Superamerica napędzany jest mocarnym 5,7-litrowym V12 o mocy 540 KM i 588 Nm. Co ciekawej, jest to model z manualną skrzynią biegów, który został wyprodukowany tylko w 43 egzemplarzach na świecie. Auto rozpędza od 0 do 100 km/h w 4,2 sekundy i osiąga maksymalnie 320 km/h.
Na deser została dwumiejscowa Corvetta Z06, gotowa do 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Samochód, który jest dziś wart około 800 000 euro charakteryzuje się (oprócz kultowej nazwy) 405-konnym, rasowym amerykańskim V8. Maksymalna prędkość w przypadku tej ślicznotki to okrągłe 300 km/h. Frajdy z pewnością przysparza kierowcy pełna aluminiowa rama i napęd na tylne koła.