Ta historia jest jak z hollywoodzkiego filmu, ale wydarzyła się naprawdę. Pewien niewidomy miłośnik szybkich aut miał tylko jedno marzenie – poprowadzić sportowy samochód. Nigdy jednak nie łudził się, że tak się stanie. Bo przecież jak tu wsiąść za kierownicę sportowej maszyny, skoro nie można nawet jej zobaczyć? Wtedy stał się cud.
Najpierw była ciemność…
Mike Schickerowski problemy ze wzrokiem miał od urodzenia. Jego mama – Stephanie Schickerowski zaobserwowała, że w wieku zaledwie 11 miesięcy jej syn nie mógł zobaczyć ich psa i bardzo bał się owadów, które obok niego przelatywały.
Kobieta od razu rozpoznała, że są to objawy oczopląsu wrodzonego – zaburzenia widzenia, które występowało wcześniej w rodzinie. Obawy te potwierdziły się – niemożliwa do wyleczenia wada genetyczna całkowicie pozbawiła wzorku małego chłopca i nikt nawet nie dawał mu nadziei, że kiedykolwiek będzie mógł widzieć.
…potem była prędkość
Wszystko zmieniło się 4 dekady później. 42-letni wówczas Kanadyjczyk postanowił poddać się pionierskiej i eksperymentalnej operacji w Kalifornii. Zabieg okazał się wielkim sukcesem i mężczyzna całkowicie odzyskał wzrok.
Kiedy wreszcie mógł zacząć realizować swoje marzenia, pierwszym co zrobił było zamówienie Corvetty (C7) Grand Sport w agresywnym – żółtym kolorze.
Mężczyzna kupił swoją wymarzoną maszynę, nie widząc jej na żywo i jeszcze zanim zdał egzamin na prawo jazdy. Entuzjasta Chevvy przeszedł egzamin śpiewająco za pierwszym podejściem w lipcu 2018 roku i od tamtej pory cieszy się z uroków prowadzenia tego 460 konnego potwora, którego sercem jest 6,2-litrowa V-ósemka.