Wodowania amerykańskiej kapsuły kosmicznej z załogą na pokładzie nie było od czasów wspólnej misji kosmicznej USA i Związku Radzieckiego Apollo-Soyuz w 1975 roku. To zmieniło się w niedzielę, kiedy astronauci Bob Behnken i Doug Hurley wrócili na Ziemię z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i wylądowali nieopodal wybrzeża Pensacoli na Florydzie.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła
Niestety w skomplikowanej operacji lądowania nie pomógł tłum gapiów, który na prywatnych łodziach podpłynął bardzo blisko statku SpaceX Go Navigator, należącego do zespołu ratunkowego, czym narazili się na spore niebezpieczeństwo.
A private boat with a Trump flag passed by SpaceX’s Crew Dragon Endeavour as recovery teams attempt to secure the spacecraft, in what appears to be a serious violation of the splashdown zone’s safety area. pic.twitter.com/kwbpAlYM9t
— Michael Sheetz (@thesheetztweetz) August 2, 2020
Chociaż bardzo łatwo jest zrozumieć pokusę chęci zbliżenia się jak najbliżej kapsuły, był to spory problem dla ratowników – z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że tego typu konstrukcje po rozszczelnieniu wydzielają bardzo toksyczne gazy – między innymi tetratlenek diazotu, który jest utleniaczem paliwa rakietowego. Kolejny problem, który był bezpośrednią konsekwencją wzmożonego ruchu jednostek pływających w tej części akwenu, to mocno utrudnione manewrowanie jednostek ratunkowych.
Lawa stopiła samochód w niecałą minutę. Życie na hawajach to nie zawsze same plusy
Co ze strefą bezpieczeństwa?
Straż Przybrzeżna USA powiadomiła marynarzy o niebezpiecznych operacjach odbywających się w określonych granicach już 29 lipca. Strefa lądowania znajdowała się jednak poza odległością 12 mil morskich od brzegu, więc USCG (United States Coast Guard) nie mogła ustanowić oficjalnej strefy bezpieczeństwa, której naruszenie jest absolutnie zabronione – jak np. w przypadku prowadzenia ćwiczeń wojskowych na szeroką skalę, lub przeprowadzania prób nuklearnych.
Zachowania gapiów nie były więc nielegalne, jednak przy tego typu skomplikowanych operacjach należałoby mieć zdecydowanie więcej oleju w głowie. No i przede wszystkim – nie utrudniać i tak już bardzo trudnej i wymagającej ogromnej precyzji pracy zespołowi ratowniczemu.