Rządy wielu europejskich krajów coraz bardziej ulegają naciskom ekologów, przyspieszając plan eliminacji aut z silnikami spalinowymi. Co ciekawe, najbardziej skrajne są państwa spoza Unii Europejskiej.
Norwegia jest krajem, który najszybciej wprowadzi zakaz sprzedaży aut z silnikami Diesla i benzynowymi. Ma się to stać już w 2025 r. i w sumie nie ma się czemu dziwić. Już teraz ponad połowa rejestracji nowych samochodów dotyczy w pełni elektrycznych konstrukcji.
Wyspy z prądem
Jednak po drugiej stronie Morza Północnego plany są równie ambitne. Wielka Brytania pierwotnie planowała zakazać spalinówek do 2040 r. Później zrewidowano ten plan i granicę wyznaczono w 2035 r. Jednak to także okazało się za mało i zdaniem Komitetu ds. Zmiany Klimatu konieczne jest zakazanie diesli już w 2032 r.
Oczywiście nie chodzi tylko o diesle, ale i benzyniaki. Zakaz sprzedaży aut obejmie także ich bardziej ziolne formy w postaci hybryd, a nawet hybryd typu plug-in. Dopuszczone do sprzedaży będą tylko i wyłącznie auta w pełni elektryczne oraz wodorowe. Zakaz będzie dotyczył także aut dostawczych oraz motocykli.
Komentarze są różne
Oprócz tego producenci będą zobowiązani do sprzedaży minimalnej liczby samochodów elektrycznych. Ich pułap ma rosnąć z roku na rok i osiągnąć 100 proc. w 2032 r. Jedni chwalą Wielką Brytanię za odważne decyzje, inni nie mają złudzeń, że to błąd.
Przykładowo Brytyjskie Stowarzyszenie Wynajmu i Leasingu Pojazdów (BVRLA) uważa, że to nierealny plan. Ich zdaniem rynek nie jest na to gotowy. Auta elektryczne wciąż są bardzo drogie w porównaniu ze spalinowymi, a nawet gdyby wszyscy je chcieli, to pojawiłyby się kłopoty z dostępnością.