Często słyszymy narzekania, że kiedyś samochody były lepsze. Ale jaki czynnik tak naprawdę decyduje o tym, że samochód jest dobry? Bo jeśli jest nim prędkość, to chyba już czas, abyśmy wyszli spod pierzyny sentymentów i postawili sprawę jasno: dzisiejsze samochody są dużo lepsze, ponieważ są dwa razy mocniejsze niż 20 lat temu.
Analizę, której tak bardzo potrzebowaliśmy, przeprowadził Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR. Przyjrzał się branży samochodowej w Polsce w latach 1998-2019 i wysunął ciekawy wniosek: średnia moc samochodów osobowych wzrosła w tym okresie z 70 do 140 koni mechanicznych.
Pod uwagę wzięto samochody typu hatchback, sedan i kombi, reprezentujące segmenty od A do F. Analiza uwzględniła nie tylko zmieniającą się moc silników, ale także ich pojemność.
Dzisiaj auta są dużo mocniejsze, ale i dużo droższe
W badaniu wskazano, że w 1998 r. najsłabszym samochodem na polskich drogach był Fiat 126p, czyli wspominany z nostalgią “maluch”. Pod klapą skrywał zawrotną moc 24 koni mechanicznych i kosztował 13 tys. złotych. Na drugim biegunie znajdowało się BMW M5 E39, które dysponowało mocą 400 KM i kosztowało ponad 375 tys. złotych.
Z kolei w 2019 r. najsłabszym samochodem w ofercie dealerów była Skoda Citigo z mocą 60 KM i ceną ponad 37 tys. złotych. Najmocniejszym autem na naszym rynku było Ferrari 812 GTS z silnikiem V12 o mocy 800 KM, czyli dokładnie dwa razy mocniejszym niż w BMW M5.
W analizowanym okresie najbardziej wzrosła moc małych miejskich aut. W 1998 r. średnia moc samochodów z segmentu A wynosiła 35,2 KM, zaś w 2019 r. było to już 70,6 KM (wzrost o 101 proc.). Kolejny na liście jest segment D, w którym średnia moc samochodów wzrosła z 98,8 KM do 175,2 KM (wzrost o 77 proc.). Podium zamyka segment C, w którym średnia moc wynosiła dawniej 83,4 KM, a teraz wynosi 127,6 KM (wzrost o 53 proc.).
Pojemności silników też wzrosły, ale tylko trochę
Wydawałoby się, że powszechny downsizing drastycznie zmniejszył pojemności współczesnych silników, ale nie jest tak do końca. Z analizy instytutu Samar wynika, że w 1998 r. średnia pojemność wynosiła tylko 1,29 litra. To dlatego, że w tamtym czasie na drogach królowały samochody pokroju Fiata Seicento i Deawoo Matiza, a więc pojazdy, które posiadały silniki o pojemności kubka termicznego albo wojskowej menażki. To one wpływały na niską średnią.
Natomiast w 2019 r. średnia pojemność wynosiła niewiele więcej, bo tylko 1,57 litra. Wspomniany downsizing odcisnął jednak swoje piętno, bo w 2016 r. nastąpił punkt zwrotny. Wtedy właśnie odnotowano największą średnią pojemność, która wynosiła 1,64 litra. Później ta statystyka malała niemal z każdym rokiem.
No dobra, ale samochody stają się też cięższe
Analiza nie uwzględnia wagi pojazdów, która znacząco wpływa na ich dynamikę i czerpaną frajdę z jazdy. Fakt, że dzisiejsze samochody są cięższe, chyba nie ulega wątpliwości, bo przecież muszą one gdzieś pomieścić te wszystkie zaawansowane systemy bezpieczeństwa.
Przykładowo masa własna Volkswagena Golfa pierwszej generacji zaczynała się od 790 kg, zaś szóstej generacji – od 1140 kg. Pierwszy Ford Mustang w “najchudszej” wersji ważył 1109 kg, a najnowszy, szóstej generacji – 1598 kg. Tyle tylko, że nie mówimy tutaj o przedziale dwudziestu lat, lecz pięćdziesięciu.
Jeśli natomiast spojrzymy na mniejszy odstęp czasowy, to różnice nie będą już tak drastyczne. Porównując Golfa „piątkę” do „siódemki” zobaczymy, że waga przez ten czas wzrosła tylko o kilkadziesiąt kilogramów. Podobnie to wygląda na przykładzie Mustanga piątej i szóstej generacji. Wszystko za sprawą lżejszych materiałów, które wykorzystuje się przy budowie samochodów.
Można by tak długo wymieniać , ale chyba już czas na jakąś puentę. Tylko jaką? Już wiem! Kupujcie Mazdę MX-5. To jedyny samochód, który z wiekiem staje się coraz mocniejszy, a jego niska waga praktycznie się nie zmienia.
Koniec nieskomplikowanych samochodów. Weszły w życie unijne przepisy bezpieczeństwa