W Ferrari po pięciu wyścigach tego sezonu zaczyna robić się nerwowo. W Maranello zastanawiają się już nawet czy SF90 został odpowiednio przygotowany do tegorocznej rywalizacji. Osiąganie dużych prędkości na prostych nie jest kluczem do wygrywania wyścigów, bo i być nie może.
Szef zespołu Ferrari zwraca uwagę, że bolid może mieć podobne problemy, o których mówi się w Williamsie. Rzecz jasna skala kłopotu jest zupełnie inna, ale to właśnie one mają być powodem tego, że czerwone bolidy nie są w stanie zakończyć wyścigu na pierwszym lub drugim miejscu.
Mattia Binotto: Tracimy bardzo dużo w każdym zakręcie. Mamy sporo podsterowności. Czy to tylko docisk, czy coś więcej? To coś, nad czym musimy się pochylić. Każdy wniosek wyciągnięty dzisiaj to byłby błędny wniosek. Trochę zajmie nam zrobienie konkretnej analizy i próba zrozumienia czy to kwestia balansu, docisku, czy może całej koncepcji samochodu. Nie wiem. Nie mamy odpowiedzi i nie chciałbym przez to przechodzić.
Bolid Mercedesa znacznie lepiej przygotowany jest do wszelkich poprawek, jakie stosuje zespół przed każdym wyścigiem. Samochód Ferrari wydaje się jedną i tą samą konstrukcją na każdym Grand Prix, który popełnia cały czas te same błędy. Przed zespołem twardy orzech do zgryzienia, aby przygotować bolid do tego żeby jakiekolwiek poprawki w końcu przyniosły odpowiednie rezultaty.
Lewis Hamilton: Słowo Ferrari używam tylko w negocjacjach kontraktu