Po odniesieniu trzeciego zwycięstwa w tegorocznych Rajdowych Mistrzostwach Europy, Aleksiej Łukjaniuk nie krył radości ze zwycięstwa w Rajdzie Rzymu.
Rosjanin wygrał asfaltową rundę ERC, pokonując czołówkę mistrzostw Włoch, która dobrze zna charakterystykę lokalnych tras. Ostatecznie kierowca Forda Fiesty R5 pilotowany przez Aleksieja Aranautowa wygrał o 7,5 sekundy Giandomenico Basso i Moirą Luccą (Škoda Fabia R5).
Aleksiej Łukjaniuk: To wspaniałe zwycięstwo. Było nam dość ciężko, ponieważ miejscowi byli naprawdę szybcy i byli blisko, więc cieszyliśmy się walką. Prawdopodobnie to był jeden z najcięższych rajdów pod względem ciasnych finiszów. Na pewno jestem trochę zmęczony i moje emocje są nieco przytłumione, ale naprawdę cieszymy się ze zdobycia dużej ilości punktów, w miejscu, w którym się tego nie spodziewaliśmy. Spodziewałem się, że Włosi będą naprawdę szybcy i tak było, ale być może mieliśmy czasem więcej szczęścia. Zaprezentowaliśmy równe tempo i dobrą prędkość.
Na konferencji padło także pytanie, jak bardzo potrzebował tego zwycięstwa po ostatnich niepowodzeniach. 37-latek z Moskwy odparł, że nieszczególnie, bo po prostu zawsze kocha siedzieć za kierownicą rajdówki, choć na pewno uszczęśliwiło to kibiców i sponsorów. Na pytanie, czy powrót na fotel lidera punktacji ERC zdejmie z niego presję odpowiedział: – Moim drugim przydomkiem jest prawdopodobnie Unlucky Luke [pol. Pechowy Luke, parafraza komiksowej postaci Lucky Luke – przyp. red.], więc nigdy nie można się odprężyć zanim nie dotrze się do końca.