Dlaczego te samochody płoną jak zapałki?
Powszechna opinia głosi, że samochód elektryczny jest bezpieczniejszy również podczas wypadków, ponieważ nie jest zasilany paliwami, dzięki czemu zmniejsza się ryzyko detonacji i spalenia pojazdu razem z kierowcą i pasażerami.
W takim razie niech ktoś to powie właścicielowi Tesli Modelu S, która w kilka sekund spłonęła na parkingu podziemnym w Szanghaju i nawet nie potrzebowała do tego pomocy osób trzecich.
Tempo w którym samochód został strawiony przez ogień jest przerażające. Nie ma wątpliwości, że gdyby ktoś znajdował się wewnątrz pojazdu, to nie zdążyłby uciec zanim płomienie ogarnęły cały samochód.
Jeszcze ciekawszym przykładem jest incydent z udziałem Richarda Hammonda, który w czasie kręcenia drugiego sezonu „The Grand Tour” rozbił się elektrycznym supersamochodem Rimac Concept One. Pojazd po dachowaniu zapalił się i nie mógł zostać dogaszony przez strażaków przez kolejne pięć dni!
Wypadek uszkodził jedną z komórek w baterii, co spowodowało spięcie i zapłon. To z kolei uszkodziło następne komórki, które kolejno po sobie zajmowały się ogniem. Bateria była wyposażona w 8 tysięcy komórek, dlatego ugaszenie pożaru trwało tak długo.
Zresztą, nie potrzebuję filmów z płonącymi samochodami, bo na moją wyobraźnię wystarczająco działa niedawne nagranie z Sopotu z udziałem hulajnogi. Zarejestrowano na nim elektryczną hulajnogę, zaparkowaną na chodniku, w której doszło do niespodziewanego samozapłonu baterii. Tym razem strażacy musieli gasić pojazd „tylko” dwa razy.
Hulajnoga elektryczna zaczęła płonąć.
ZOBACZ 👇👇https://t.co/M88CdoroUC pic.twitter.com/a0ekdLErLt
— Fakty TVN (@FaktyTVN) August 21, 2019
Kiedyś spotkałem gościa, który zarzekał się, że nigdy nie wsadzi swojego dziecka do samochodu z LPG. Że niby gaz jest niebezpieczny? W takim razie ciekawe co by powiedział, gdyby obejrzał powyższe nagrania.
Rząd dofinansuje mi zakup elektryka! Ale w obecnej formule jednak podziękuję