Ceniony ekspert techniczny F1, Gary Anderson ocenił na łamach brytyjskiego Autosportu tegoroczny samochód Williamsa. Zdaniem byłego konstruktora samochodów jednomiejscowych (w tym F1) FW42 w kilku aspektach przypomina Mercedesa.
To w zasadzie nic dziwnego, że zespół z Grove stara się naśladować mistrzów producentów. W końcu te rozwiązania dobrze współgrają z jednostką napędową Mercedesa, z której korzysta także Williams. Zdaniem Andersona przed ekipą, dla której będzie jeździć Robert Kubica, jeszcze sporo pracy, ale już po pierwszym dniu dostrzega kilka dobrze rokujących rzeczy.
Gary Anderson: Po pierwsze podoba mi się dość przednie zawieszenie, mimo że nie znam szczegółów geometrii. Jeżeli ktoś wykorzystuje takie podejście, poprawia poziom przyczepności przednich opon. Górny wahacz został podniesiony, a Williams ma go założonego tuż przy kole i oponie, w podobny sposób jak Mercedes. [..] Dolny wahacz również został podniesiony, a taka kombinacja może oznaczać, że Williams może mieć dość konwencjonalną geometrię, która powoduje ujemne pochylenie kół, gdy samochód znajduje się w kompresji pod naciskiem aerodynamicznym oraz podczas pokonywania wierzchołka zakrętu.
Zdaniem 67-latka zawieszenie Williamsa zapewni większą stabilność przednich opon w szybkich zakrętach. Jednocześnie zagwarantuje większą mechaniczną przyczepność opon w wolnych łukach, gdy najmniej wykorzystuje się aerodynamikę.
Rozwiązania usprawniające przepływ powietrza także zostały docenione przez eksperta. Co prawda przednie skrzydło u większości ekip ma podobny schemat, ale zdaniem Andersona bliżej mu do koncepcji Mercedesa niż Ferrari. Ważną rolę aerodynamiczną spełniają za to lusterka, które są płaską płytką zamontowaną na dość długiej łopatce.
Gary Anderson: Samochód ma także małą skrętną łopatkę nad lusterkiem. Wszystkie te małe łopatki służą jedynie do zmodyfikowania kierunku przepływu powietrza, przygotowując je lepiej do dalszego przebiegu wzdłuż pojazdu.
Do analizy dołączył się Jake Boxall-Legge, który także widzi próbę naśladowania Williamsa. – Jest to duża próba wyrzeźbienia tylnej karoserii, przypominającej geometrycznie Mercedesa z ubiegłego sezonu – zauważa dziennikarz. Obaj jednak zgodnie podkreślają, że wszystkie pozytywne przesłanki musi zweryfikować tor. Przed ekipą ROKiT Williams Racing godziny wytężonej pracy, której efekty będzie można poznać w zasadzie dopiero podczas Grand Prix Australii (17 marca).