Zapowiadane zmiany w przeglądach nie będą tak drastyczne, jak zapowiadano. Najbardziej odczują je ci, którzy będą zwlekać z badaniem. Mimo wszystko nie jest najgorzej.
Jakiś czas temu pojawiła się informacja o podwyżkach w przeglądach technicznych pojazdów. Pisaliśmy o tym tutaj: klik. Ostatecznie Ministerstwo Infrastruktury podjęło decyzję o wycofaniu się z proponowanych podwyżek. Jednak ci, którzy będą zwlekać ze sprawdzeniem technicznego stanu swojego pojazdu o 30 dni lub więcej, będą musieli liczyć się z podwójną stawką za badanie, która ma wynosić 196 zł. Sytuacja i tak jest absurdalna, bo jeśli mamy samochód w wersji cabrio, a przegląd wypadnie nam w grudniu, to najpóźniej w styczniu będziemy musieli wyjechać nim z garażu. Możemy ewentualnie poczekać do wiosny i zapłacić za przegląd więcej.
Na szczęście resort zrezygnował z innego utrudnienia w sytuacji, kiedy kierowca spóźni się z dokonaniem przeglądu w terminie. Poprzednio zapowiadano, że taka osoba będzie miała obowiązek zgłosić się do jednej z 16 stacji kontroli współpracującej z Transportowym Dozorem Technicznym. Jednak ostatecznie zadecydowano, że spóźnione badanie będzie można wykonać w każdej stacji.
Wejście nowych przepisów jest związane z unijną dyrektywą. W każdym z państw Unii Europejskiej zmiany w przeglądach technicznych mają wejść w życie 20 maja 2018 roku. Jak informuje Ministerstwo Infrastruktury, projekt ustawy jest obecnie na etapie rozpatrywania przez Komisję Prawniczą. Przepisy wejdą w życie 3 miesiące od daty ogłoszenia. Można się więc spodziewać, że będzie to raczej druga połowa 2018 r.