Ferrari 456 GT z 1995 roku wyposażone w silnik obrotowy z Nowej Zelandii jest najlepszym dowodem na to, że można zrobić coś z niczego. Wystarczy jeden poważny entuzjasta motoryzacji, trochę chęci i nieszablonowego myślenia.
To Ferrari 456 GT jest własnością mężczyzny o imieniu Reuben Bemrose. Niedawno zostało zaprezentowane na jednym z największych festiwali rotacyjnych w Nowej Zelandii. Samochód przykuł nawet uwagę samego Ferrari, które podobno wysłało właścicielowi list. Włosi poprosili go, by zaprzestał swojej działalności i zrezygnował z dzikiego stworzenia.
Bemrose znalazł 456 GT porzucone w polu i stał się jego dumnym właścicielem. Niestety, samochód doznał znacznych obrażeń, w tym awarii uległ silnik. Zamiast próbować znaleźć odpowiednią jednostkę Ferrari, Bemrose pomyślał, że lepszym pomysłem byłoby zainstalowanie silnika rotacyjnego.
Co ciekawe, Bemrose przekształcił swoje Ferrari za jedyne 13 000 dolarów (51 000 zł). W rozmowie z lokalną stacją Seven Sharp powiedział, że to bardzo zabawny projekt.
– Pomyśleliśmy, że to będzie dość zabawne, by umieścić w nim dowolny silnik. Zdecydowaliśmy się na klasyczny rotacyjny silnik z Nowej Zelandii – powiedział. – Oczywiście, Ferrari dba o swój wizerunek i o markę, co całkowicie rozumiem. Ja tylko wyjąłem ich kultową jednostkę V12 i wsadziłem do środka równie kultowy silnik z Nowej Zelandii.
Jeśli chodzi o Ferrari, które ściga zwariowanego właściciela. Cóż… Jedyne, co zrobił Nowozelandczyk, to przeprosił włoskiego producenta samochodów. – Drogie Ferrari, bardzo mi przykro, nie chciałem umniejszać wartości waszej marki – powiedział stacji Seven Sharp, nosząc prawie pełną garderobę włoskiego producenta. – Nie widzicie, że chcę się tylko z wami zakolegować?