Trzech piratów drogowych, którzy kilka miesięcy temu spowodowali śmiertelny w skutkach wypadek w Dolnym Kubinie na Słowacji skarży się, że za długo siedzą w areszcie, a prokuratura próbuje wrobić ich w ciężkie przestępstwo.
Jak poinformowała Wirtualna Polska jeden uczestników pirackiego wyścigu, w którym udziały brał udział samochody Ferrari, Porsche i Mercedesa napisał list do słowackiego ministra sprawiedliwości. Mężczyzna skarży się, że od pięciu miesięcy jest zamknięty w areszcie, a jego wnioski o wyjście na wolność za kaucją są stale odrzucane. Jednocześnie winę za wypadek, w którym zginął 57-letni Słowak, miał zrzucić na kierowcę porsche, będącego bezpośrednim sprawcą zderzenia.
Słowacka prokuratura zakwalifikowała zdarzenie jako umyślne sprowadzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa osób, za co po południowej stronie Tatr grozi od 15 do 20 lat pozbawienia wolności.
Polscy adwokaci próbują przekonać śledczych, że tragedia była tylko nieszczęśliwym wypadkiem drogowym. Wówczas ciężar odpowiedzialności spoczywałby wyłącznie na jednym kierowcy, a możliwa kara ograniczałaby się do 5 lat więzienia. Śledczy nie wiedzą jeszcze, kiedy zakończy się postępowanie w tej sprawie. Zapowiedzieli, że dopiero wtedy będą udzielać jakichkolwiek dalszych informacji o sprawie.