Obradujący w sejmie posłowie stwierdzili, że na polskich drogach znajduje się zdecydowanie zbyt mało fotoradarów. Taki stan rzeczy ma zmienić się już w 2020 roku. Czy ich liczba zwiększy się ośmiokrotnie?
Fotoradarów jest zdecydowanie za mało – taki wniosek dociera do nas z obrad polskiego sejmu. Ten bardzo szybko chciałby zmienić taki obraz rzeczy. Montaż nowych urządzeń ma nastąpić w trzecim kwartale 2020 roku. Jest jednak jeden problem.
Mianowicie… już teraz brakuje osób do obsługi fotoradarów. To bardzo boli posłów – Krystyna Skibińska z Koalicji Obywatelskiej zauważyła nawet, że w miejscach, gdzie znajdują się radary, liczba wypadków spadła o jedną czwartą, natomiast liczba ofiar o połowę.
Posłanka przytoczyła statystykę, która mówi o tym, że w naszym kraju na 100 tysięcy mieszkańców przypada jeden fotoradar. W takiej samej statystyce w Wielkiej Brytanii tych urządzeń jest osiem razy więcej. Można więc podejrzewać, że pani Skibińska chciałby równania właśnie do takich liczb.
Zbyt mała liczba urządzeń to jedno, drugie to natomiast brak odpowiedniej liczby osób do obsługi fotoradarów. Portal „Autokult” podaje, że według Najwyższej Izby Kontroli ponad 1,6 mln takich wykroczeń już się przedawniło. Zwyczajnie nie ma komu rozpatrywać wezwań.
Według NIK-u wysokość nieuregulowanych kar z fotoradarów to około 371 milionów złotych. Większa liczba fotoradarów, większa kadra do obsługi urządzeń = więcej mandatów, lepsza ściągalność i automatycznie więcej pieniędzy do budżetu. Nic więc dziwnego w tym, że Ministerstwu Infrastruktury tak bardzo zależy na nowych regulacjach.
Do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym już wpłynęło 2500 wniosków o instalację fotoradarów w konkretnych miejscach. Gdzie zostaną zainstalowane nowe urządzenia i ile ich będzie? Tego na razie nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że na polskich drogach pojawią się rejestratory monitorujące wjazd na czerwonym świetle, również na przejazdach kolejowych, co w naszym kraju będzie nowością.