Posiadanie kamery w samochodzie dziś już nikogo nie dziwi – oprócz tych wspomagających parkowanie w zatłoczonych centrach miast, mamy też kamery monitoringu, czy kamery nagrywające naszą jazdę, pełniące rolę ubezpieczenia w razie wypadku drogowego. Volvo zamierza wprowadzić w tym segmencie małą rewolucję.
W przypadku wszystkich kamer, jakie zamontujemy w swoim samochodzie, mamy kontrolę nad tym, co dzieję się z materiałem po jego nagraniu. Volvo planuje jednak wprowadzić do niektórych swoich modeli kamery nagrywające zachowanie kierowców – jako wyposażenie opcjonalne – gdzie nie do końca wiadomo, co stanie się z nagranym materiałem.
Big Brother?
W brytyjskim magazynie Car czytamy, że będą to kamery szpiegowskie. Dowiadujemy się również, że nie będą one wyposażeniem bazowym, a opcjonalnym. Dyrektor Volvo ds. technologii cyfrowych Atif Rafiq miał powiedzieć magazynowi, że program zostanie uruchomiony w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Do czego miałyby służyć te kamery?
Będą mogły oszacować poziom glukozy u kierowcy, patrząc tylko na jego źrenice, a w razie problemu zdrowotnego, system zadzwoni do ukochanej osoby lub do szpitala.
To może być wygodne…
W skrócie – Volvo chce, aby zamontowane w samochodach kamery działały jak system bezpieczeństwa, monitorujący kierowcę i jego zachowania. Bazując na tym, co zobaczy kamera, samochód będzie mógł podjąć kroki aby odstresować kierowcę.
Kolejnym ze sposobów wykorzystania tego typu kamer mógłby być system rozpoznawania twarzy – z kierowcą na lewym fotelu samochód mógłby rozpoznać konkretną osobę i dostosować pozycję fotela, lusterek, temperaturę, czy wygląd menu – do jej upodobań.